Przez ostatni czas miałam okazję testować kompeksowy komplet kosmetyków dla cery trądzikowej z linii Pharmaceris T. Już kilkukrotnie pisałam na blogu o mojej cerze - jeśli jest dobrze pielęgnowana nie mam z nią problemów, jednak choć odrobina zaniedbania w kwestiach pielęgnacyjnych skutkuje wysypem podskrónych krostek i wzmożoną produkcją sebum. Przez ostatni kilka miesięcy dzięki kuracji z kwasami migdałowymi moja skóra miała się świetnie. Czy terapia Pharmaceris utrzymała ten efekt?
Z linii T miałam okazję przetestować 5 kosmetyków: płyn miclerany, piankę oczyszczającą, krem matujący, krem z kwasem migdałowym i peeling. Wszystko zaczęło się od pozytywnej recenzji kremu matującego, która sprawiła, że miałam ochotę wypróbować resztę serii. W ten sposób w moje ręce trafił cały zestaw zapewniając mi tym samym podstawę pielęgnacji dla mojej skóry. Zobaczcie ja spisują się poszczególne kosmetyki.
Antybakteryjny płyn micelarny - która z nas potrafi obyć się bez micela? :) Ten od Pharmaceris skutecznie odświeża skórę. Jest bardzo delikatny - swobodnie możemy używać go do oczyszczania okolic oczu. Nie piecze, a mam wręcz wrażenie, że koi skórę. Lubię go używać do odświeżenia skóry, po zejściu ze słońca. Co do oczyszczania skóry - faktycznie wacik po użyciu micela rzadko kiedy zostaje śnieżno biały, ale...nie jest to wedlug mnie produkt do demakijażu. Być może z lekkim makijażem sobie radzi, ale mocniejszy czy wodoodporny to już nie jego bajka. Używam go więc jako ostatni stopień oczyszczania skóry przed nałożeniem kremu.
Krem z 10% kwasem migdałowym na noc - wiązałam z nim duże nadzieje, jednak moja skóra na tyle jest już przyzyczajona do działania kwasów, że nie zauważyłam większych rezultatów. Nakładany na noc delikatnie wygładzał skórę, ale obszary nad którymi najbardziej chciałam popracować (kilka plam potrądzikowych na brodzie i czole) pozostały nienaruszone. Myślę jednak, że jeśli wcześniej nie próbowałyście kuracji kwasowej, krem zadziała na Was mocniej. Przede mną jeszcze pół opakowania - być może coś się jeszcze wydarzy. Bedę Was informować :)
Pianka głęboko oczyszczająca - chyba mój ulubiony produkt z całej serii. Uwielbiam wszystko co ma piankową konsystencję - od razu doznania w trakcie mycia twarzy są przyjemniejsze. Produkt delikatnie pachnie i równie delikatnie oczyszcza skórę - nie musimy chronić swoich oczu przed tym produktem! Skóra jest bardzo dobrze oczyszczona, jednak mam podobny zarzut jak przy micelu - mocniejszy makijaż nie zostaje całkowicie zmyty.
Intensywnie matujący krem do twarzy - podtrzymuję każde słowo, które wcześniej padło na temat tego kremu. Jeden z lepszych jakie miałam - nie tylko matuje, ale również nawilża skórę co wcale nie jest powszechne przy kremach do cery trądzikowej. Przez cały dzień skóra ma się całkiem komfortowo. Krem dobrze współpracuje z podkładem i innymi kosmetykami. Faktycznie ogranicza przetłuszczanie się skóry, ale nie nadaje jej płaskiego matu.
Oczyszczający dermo-peeling -jest to typ peelingu, który choć posiada bardzo drobne i na pierwszy rzut oka niewidoczne drobinki, potrafi dać naszej skórze w kość. Mikrodrobinki są naprawdę ostre i dobrze ścierają naskórek. Skóra po użyciu jest o wiele gładsza, tak jakby wypolerowana. Peeling bardzo przypadł mi do gustu, jednak z racji jego"zdzieralności" należy używać go z rozwagą, gdy nasza skóra jest podrażniona.
Od lewej: krem z 10% kwasem migdałowym, dermo-peeling, krem matujący.
Podsumowując: Cała seria składa się z w miarę wyrównanych kosmetyków. Część z nich ma pewne wady, jednak wszystie łącznie pozytywnie wpływają na skórę. Po ponad 2 miesiącach używania Pharmaceris T moja skóra nadal nie ma problemów z wypryskami, a sebum jest trzymane na wodzy. Niektóre obszary problematyczne nadal zostały, ale nie jest to pierwszy zestaw kosmetyków który nie daje sobie z nimi rady - być może będę musiała zasięgnąć porady specjalisty i udać się do kosmetyczki.