2013/06/26

Givenchy Hydra Sparkling Serum

Follow my blog with Bloglovin

Serum to coś bez czego moja skóra nie potrafi się obejść. Niestety mam za skórę rozwydrzonego tłuściocha, który na każdy specyfik próbujący okiełznać produkcję sebum reaguje wysuszeniem, a to niestety zwrotnie pogarsza tłustość mojej cery. Podstawą dla mnie jest więc dobre nawilżanie, a że moja cera jest dość blada i szybko uwydatniają się na niej skutki zmęczenia, drugim priorytetem jest rozświetlenie. Biorąc pod uwagę te dwa czynniki, serum Givenchy zdawało się być ideałem.



Kilka słów o produkcie

Serum zawiera skoncentrowaną mieszankę wody musującej, która intensywnie rozjaśnia i nawilża skórę. Skóra staje się gładsza i promienna, a przebarwienia rozjaśnione. Lekka konsystencja szybko wchłania się w skórę i zapewnia komfort.

Cena: 235 zł za 30 ml








Moja opinia o produkcie

Jest to produkty typu "najpierw wielki zachwyt, później kubeł zimnej wody". Serum na pierwszy rzut oka jest fantastyczne, ale przy bliższym poznaniu niestety zauważa się jego mankamenty. A jest ich całkiem sporo. Po nałożeniu na buzię otrzymujemy piękne rozświetlenie. Skóra jest rozpromieniona, wygładzona, wygląda po prostu lepiej. Również sama konsystencja bardzo przypadła mi do gustu - lekka, w kontakcie ze skórą robi się wodnista przyjemnie chłodząc i kojąc skórę. Co więc jest nie tak? Otóż cudowne rozświetlenie to efekt bardzo nietrwały. Po pierwsze jest on powodowany perłowym kolorem serum i w żaden sposób nie jest efektem trwałym (nie zauważyłam poprawy w wyglądzie mojej skóry w tym zakresie po prawie 2 miesiącach używania...). Po drugie, efekt znika z buzi pod warstwą innych kosmetyków. By cieszyć się rozświetleniem musiałabym chodzić bez makeupu. No can dosville, baby doll. Jeśli chodzi natomiast o nawilżanie, tu rzecz ma się jeszcze gorzej. Choć serum skórę wygładza i przynosi doraźna ulgę, to niestety na dłuższą metę nie przyczynia się do poprawy jej wyglądu i komfortu. Wręcz przeciwnie - po kilku tygodniach używania moja skóra reagowała ściągnięciem na ten specyfik. Podsumowując, jest to kosmetyk wyjątkowo nietrafiony w moim przypadku. Jestem ciekawa jak spisuje się na posiadaczkach innych rodzajów skóry, a tymczasem ja szukam dalej ;)

Jakie serum polecacie ? :)

2013/06/24

Rimmel Lasting Finish by Kate 101

Nie tak dawno piałam z zachwytów nad szminką Lasting Finish by Kate o numerku 102. Kwestią czasu było więc kupno kolejnej szminki tej serii. Wybór padł blisko, bo na numerek 101 - nieco jaśniejszy i chłodniejszy od swojej siostry róż. Zapraszam na małe porównanie tych dwóch odcieni.


Chcących przeczytać pełną recenzję produktu, zapraszam tutaj.




Po lewej 102, po prawej 101.



A tak pomadki prezentują się na ustach.

101


102


Który kolor bardziej przypadł Wam do gustu ? :)

2013/06/21

Tk Maxx

W zeszłą niedzielę rano moja mama wyrwała mnie na krótką wizytę w przybytku zła ukrywającym się pod nazwą TK Maxx. Trafiłyśmy na dość spore wyprzedaże, więc wszelkie postanowienia "niekupujęnic, wszystkomam" szlag strzelił. Ale za to ile radości sobie sprawiłyśmy :D


Kosmetyki (od lewej):
NaturaEve - w 100% naturalny balsam do twarzy o działaniu rozświetlającym (z 24 na 13 zł)
Comodynes - żel na pierwsze zmarszczki do skóry mieszanej (z 129 zł na 27 zł)
NeoBio - Serum z koniczyny o działaniu pobudzającym (z 64 zł na 9 zł)


Książki o makaronach, które mąż kupił w tajemnicy przede mną, by w domu poprawić mi humor.



Szalik Stylesnob wykonany z modalu i wełny - z 300 zł na 22 :) 


Top Reiss z 100 % jedwabiu - z 292 na 33 zł


Bezszwowy top Poof! - 44,90 zł


Cieniutka bluza na letnie wieczory z Madmodelle - 59 zł

Z chęcią odwiedziłabym Tk Maxxy w innych krajach i porównała asortyment :) 





2013/06/19

Shinybox Czerwiec 2013

Pudełka z kosmetykami dostawać lubię, więc bez większego namysłu przyjęłam propozycję współpracy z Shinybox (bardzo duża ilość innych blogerek również jak widzę:)). Dziś w moje ręce trafiło pierwsze pudełko i to nie byle jakie, bo będące edycją urodzinową (Sto lat!).


Jak oceniam pudełko ? Moje wrażenia są bardzo pozytywne, głównie przez fakt, że 3 kosmetyki zawarte w pudełku wykorzystam praktycznie od zaraz (peeling, maseczka, suchy szampon). Do tego dochodzi kolejna kwestia - większość kosmetyków zawartych w pudełku jest pełnowymiarowa. Super! Na plus odnotowałam również design pudełeczka, które za chwile znajdzie nowy dom na półce. Jedyny zgrzyt na linii "Shinybox -ja" to brak opisu zawartości pudełka. Przydałaby się krótka informacja na temat cen produktów czy ich funkcji. 



Poniżej produkty jakie znajdziecie w Shinybox Czerwiec:


KMS Hair Play Makeover spray - suchy szampon. W pudełku znajdziemy 50 gram produktu. Oryginał ma 190 gram i kosztuje ok. 87 zł.


Green Pharmacy Peeling cukrowo-solny z olejkiem arganowym i figami - pełnowymiarowy produkt. Cena: 13 zł.


Organique Spa&Wellness Foot Cream - odświeżający krem do stóp. Pełnowymiarowe opakowanie.  Cena: ok. 30 zł.


Paese Manifesto Pomadka w płynie nr 907  - pełen wymiar. Cena: 17,90 zł


DermoPharma Maseczka regenerująca - pełen wymiar. Cena: 6 zł

Dodatkowo w pudełku znalazł się mały gadżet - pilnik i polerka do paznokci.


Więcej o Shinybox: http://shinybox.pl/

Jak Wam się podoba zawartość? 



Lancome Juicy Tubes

Lancome Juicy Tubes to dla mnie błyszczyk - legenda. Kojarzy mi się z moimi licealnymi czasami i jeśli się nie mylę, był to mój pierwszy błyszczyk z wyższej półki. Mam do nich duży sentyment, dlatego bez większego zastanowienia wrzuciłam go do koszyka na Strawberry.net, skuszona również jego atrakcyjną ceną (33 zł!). I tak trafił do mnie odcień Fruity Pop.



Kilka słów od producenta

Juicy Tubes to błyszczyk o wyjątkowym blasku i żelowej konsystencji, nadający ustom kuszący połysk i transparentny, naturalny kolor. Charakterystyczny dla niego jest smakowity owocowy zapach. Opakowanie w postaci tubki zachęca do aplikacji soczystego nektaru wprost na usta. Dostępny w wielu kolorach od niemalże niewidocznych, poprzez zawierające dodatek brokatu, aż po intensywniejsze barwy czerwonych owoców. 

Cena regularna - ok. 80 zł






Moja opinia o produkcie

Mam słabość do tych błyszczyków, ale postaram się być obiektywna. Przyznam szczerze, że nie jest to produkt bez wad, ale zalety zdecydowanie biorą górę. Po pierwsze, cudowny zapach - Fruity Pop pachnie gumą balonową i tak też smakuje (serio!). Miałam też Juicy Tubes o smaku cukierków i arbuza - magia! Po drugie, blask - cudowny, mokry połysk, jakby usta były pokryte warstwą lukru. Błyszczyk posiada również właściwości pielęgnacyjne - nigdy nie wysuszył mi ust, czy to w zimę czy w lato. Jeśli chodzi o wady, a właściwie wadę (bo jest jedna, ale zdaję sobie sprawę, że dość znacząca) - błyszczyk ma bardzo gęstą, kleistą konsystencję. Jest to szczególnie upierdliwe, jeśli lubicie nosić rozpuszczone włosy. Również aplikacja Juicy Tubes bywa czasem kłopotliwe, szczególnie jeśli mamy do czynienia z jakimś ciemniejszym kolorem. Jestem jednak w stanie wybaczyć mu wszystko, kiedy tylko poczuję jego zapach na ustach :)

A na ustach wygląda tak:




Macie jakieś doświadczenia z Juicy Tubes ? :) 


2013/06/17

Zeszły tydzień

Nie zdążyłam wyrobić się z recenzją na dzisiaj, więc zamiast tego pokażę Wam kilka luźnych fot z zeszłego tygodnia. Nie działo się wiele, aczkolwiek było całkiem miło, a przede wszystkim SŁONECZNIE!













1/ Zeszły tydzień nie zapowiadał się dobrze
2/ Mimo to biegałam po parku
3/ Uczyłam się francuskiego
4/ Aż w środę nastało SŁOŃCE!
5/ Pepa też była szczęśliwa
6/7/ W czwartek poszliśmy się ukulturalnić na "Piątą stronę świata"
8/9/ Kato wieczorową porą
10/11/ Nie zabrakło oczywiście pysznego jedzenia

2013/06/14

MeMeMe Eye Inspire

Jakiś czas temu w moje ręce dzięki Kosmetykomania.pl trafiły produkty MeMeMe. Pisałam Wam już o kamyczkach (klik), dziś przyszła pora na kwartet wypiekanych cieni - Eye Inspire w kolorze Goddess Eyes.


Kilka słów o produkcie

MeMeMe Eye Inspire Catwalk Quad Collection – Wypiekane cienie o wyjątkowo delikatnej, jedwabistej konsystencji.Są to cienie luksusowo gładkie, idealnie przylegające i jedwabiste.

Zawarty w nich kompleks ceramidów, witamin i mikroelementów nadaje im właściwości pielęgnacyjne i odżywcze.Odpowiednio stonowane połączenia kolorów pozwalają na wykonywanie od spokojnych do ekstrawaganckich stylizacji makijażu.

Cena: 32,50 zł za 3,5g (tutaj)





Moja opinia o produkcie

Mam mieszane uczucia co do tego produktu. W przypadku cieni oceniam ich działanie samodzielne, bez bazy. I tutaj niestety produkt MeMeMe wypada przeciętnie. Po pierwsze pigmentacja cieni pozostawia wiele do życzenia jeśli nakładamy je na sucho. Na zdjęciach dokładnie widać jak cienie zyskują, gdy nakładamy je na bazę lub na mokro. Po drugie, trwałość - bez bazy jest to jakieś 5-6 godzin, po czym cień zaczyna zbierać się w załamaniach i blaknąć. Na plus zaliczam konsystencję, jest sucha, ale dobrze współpracuje z pędzlem, szczególnie jeśli troszkę zwilżymy go wodą. Pomimo tych niedogodności, często sięgam po cienie MeMeMe. Zawsze stosuję je na bazę, co rozwiązuje wszystkie problemy. Bardzo podobają mi się kolory - choć w dość oklepanej beżowo-brązowej tonacji (mojej ulubionej!), cienie zaskakują wielowymiarowością odcieni. W najciemniejszym raz możemy dostrzec czekoladę, kiedy indziej oberżynę. Najjaśniejszy to z kolei wanilia, które z każdą wiązką światła ujawnia swoje drugie, złote oblicze. Dwa pośrednie kolory natomiast, świetnie dopełniają makijaż. Podsumowując, są to cienie dla osób, które zaczynają swoją przygodę z makijażem (na pewno nie zrobicie sobie nimi krzywdy!) lub dla tych, które potrafią troszkę podrasować ich kolor i trwałość :) 


Ja Wam się podobają?