2013/02/11

Maść (nie)ratująca

Zima to taki czas, w którym ciężko ustrzec się spierzchniętych ust. Mimo właściwej pielęgnacji, często wystarczy odrobina zimnego, ostrego powietrza w połączeniu z oblizywaniem ust, by skóra warg zmieniła się o 180 stopni. Radzę sobie jak mogę - w każdej torebce mam ochronne pomadki, co kilka dni wykonuję peeling, jednak potrzeba też mi kosmetyku-agenta specjalnego, który zadziała w sytuacjach szczególnie trudnych. Takim kosmetykiem miał być anty-bohater dzisiejszego postu, niestety bliżej mu do Jasia Fasoli niż Jamesa Bonda ;)




Kilka słów od producenta


Pomaga zmniejszyć drobne niedoskonałości skóry, takie jak: przebarwienia, zaczerwienienia czy miejscowe opuchnięcia na twarzy i ciele.Potęga działania aktywnych składników:
Zawiera ekstrakt LN5 - aktywny biopeptyd, który zastępuje naturalny składnik skóry - Maminin 5 odpowiedzialny za proces regeneracji tkanek.
Skuteczność tego opatentowanego wynalazku została potwierdzona przez dermatologów w badaniach klinicznych. Optymalna tolerancja dla wszystkich typów skóry, nie zawiera substancji zapachowych, konserwujących i parabenu. Specjalna formuła zmniejsza ryzyko wystąpienia alergii.

Cena - 85 zł za 15 ml (ja kupiłam za 19 zł)







Moja opinia

Kosmetyk kupiłam jakiś czas temu w czasie likwidacji katowickiej Sephory z myślą o zimie. Skóra moich ust jest szczególnie wrażliwa - niewiele jej trzeba by wytrącić ją z równowagi. Często w zimę mam spierzchnięte usta, pojawiają się na nich opryszczki czy inne świństwa. Szczególnie dbam o to, by w mojej kosmetyczce nie pojawił się kosmetyk, który choć w małym stopniu przyczyni się do pogorszenia ich stanu. Nigdy nie podejrzewałam, że ukrytym wrogiem moich ust może być kosmetyk, który teoretycznie ma je leczyć...Dzisiejszy antybohater jest bublem totalnym. Już po nałożeniu kosmetyku na usta odczuwam ściągnięcie. Zero komfortu. Kosmetyk w ogóle nie przyczynia się do poprawy kondycji skóry. Wręcz przeciwnie - wargi wyglądają jeszcze gorzej niż przed kuracją tym dziadostwem. Próbowałam traktować nim również inne uszkodzenia skóry - za każdym razem rezultaty były zerowe. OMIJAĆ SZEROKIM ŁUKIEM.


18 komentarzy:

  1. może spróbuj najzwyklejszej maści z witaminą A :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jedyne co pomaga to 'CARMEX'

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta zima kompletnie zmasakrowała mi usta, pękały aż do krwi.. Stosowałam maśc z witaminą A, niezliczone ilości pomadek, Tisane, masło shea, miód, w końcu sięgnęłam po Carmex i ku mojemu zdziwieniu- pomógł. Może nie błyskawicznie, ale razem z olejem Tamanu (przyśpiesza gojenie) udało mi się doprowadzić wargi do ładu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdziwiłam sie, bo gdy pierwszy raz kupiłam Carmex w ogóle nie pomógł,a nawet zaszkodził.

      Usuń
    2. carmex w tubce czy w słoiczku? :)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. bo odniosłam wrażenie, że ten w słoiczku mega pomaga, ale ten w tubce niekoniecznie...

      Usuń
  4. Ja używam wieczorem na usta maść z witaminą A lub wazelinę. Natomiast jeśli wychodzę na dwór to używam szminki Nivea. Ewentualnie mogę jeszcze polecić Tisane w słoiczku. Jakoś nie dałabym tyle pieniędzy ( oryginalna cena ) za taki specyfik. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. wooow dobrze że kupiłas go na wyrzedaży ;o

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie widziałam nigdy tej maści. U mnie pomaga Blistex, ale nie cierpię jego zapachu

    OdpowiedzUsuń
  7. Za taką cenę? Bubel jak nic ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Łee, nie dość, że cena jakaś kosmiczna, to jeszcze badziewie... Szkoda, że się nie sprawdził, ale dzięki Tobie już wiemy, żeby nie kupować!

    OdpowiedzUsuń
  9. kapa na maxa ja polecam blistexa jest rewelacyjny:*

    OdpowiedzUsuń
  10. I jaka cena straszna za kawał bubla!

    OdpowiedzUsuń
  11. kurcze cena wysoka a tu taki bubel ://

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze, że wydałaś na niego "tylko" 19zł. Te 80 to gruba przesada!

    OdpowiedzUsuń