2014/04/29

Kochamy bransoletki!

Bransoletka jest moim ulubionym elementem bizuterii. Praktycznie codziennie mam jakąś na sobie jako uzupełnienie zegarka. Świetnie podkreślają kobiece dłonie, ale również stanowią dobre uzupełnienie codziennych stylizacji. Czasem dodają pazura, czasem wnosze trochę koloru, innym razem są tłem dla reszty stroju. Ja najbardziej lubię te delikatne, cieniutkie - pasujące niemal do wszystkiego. Rynek bombarduje wręcz nas różnego rodzaju błyskotkami. Którym warto się przyjrzeć? 



Mam wrażenie, że to od nich wszystko się zaczęło. Lilou proponuje nam spersonalizowane bransoletki - od takich na woskowanym sznurku, przez perelki, po takie ze szlachetnych materiałów. Sama posiadam 3 bransoletki na klasycznych sznureczkach i pomimo upływu czasu nie mam im nic do zarzucenia - wykonane są z porządnych jakościowo materiałów. Możliwość wygrawerowania czegoś od siebie stanowi świetny pomysł na prezent dla bliskiej osoby. Ceny: od 100 zł wzwyż.



Kolejna firma, której nazwa wywołuje dreszcz podniecenia u większości kobiet (u mężczyzn raczej dreszcz strachu przed wydanymi pieniędzmi :)). Pandora to tzw. bransoletki modułowu - tu również mamy możliwość wykazania się inwencją i praktycznie dowolnego komponowania charmsów i bazowych bransoletek. Do tego dochodzą jeszcze zegarki, pierścionki, kolczyki...Oj, świat Pandory może wciągnąć. Ceny: koszt bransoletki od 150 zł, pojedynczy charms od 59 zł.



Kolejna firma, która pozwala nam puścić wodze fantazji i skonstruować coś własnego. Jeśli brak nam pomysłu, możemy zdecydować się na którąs z bransoletek zaprojektowanych przez pracowników Mokobelle. Charakterystyczne dla firmy są "kuleczkowe" bransoletki z kamieni półszlachetnych. Coś przepięknego. Ceny: od 150 zł wzwyż.



Personalizacja to chyba słowo klucz dzisiejszego wpisu :) Me-like pozwala nam zaprojektować bransoletki z najwyższej jakości materiałów: szlachetne metale, naturalne kamienie, kryształy, jedwab czy...rogi jelenia. Za przyjemność posiadania takiej bransoletki trzeba zapłacić min. 80 zł. 

Bransoletka DailyMe Bali 02

W Cocktail Me znajdziemy biżuterię zaprojektowaną przez calą rzesze projektantów nietylko z Polski. Do mnie najbardziej przemawia projekt Young Jewellery zrzeszający młodych zdolnych. To właśnie z tej kolekcji pochodzą bransoletki, które mnie urzekły - połączenie matowej skóry ze złotymi elementami był strzałem w 10! Troszkę wyczuwam inspirację kultowymi bransoletkami Hermes ;) Ceny: za prezentowany model 250 zł.

MUST HAVE CIELISTY Z SERDUSZKIEM

To concept store gdzie znajdziemy limitowane kolekcje sygnowane przez młodych projektantów i inne inspirujące świat mody osoby. Wszystko to w rockowo-grungowym klimacie. Oprócz chyba już wręcz obowiązkowych w każdym szanującym się sklepie z bizuterią, kulkowych bransoletek znajdziemy tutaj inne ciekawe projekty. Mnie urzeklo połączenie metalu i zamszowych wstążek. Ceny: 159 zł


Cocarda to nie tylko bransoletki, ale cała seria biżuterii. Wszystko wykonywane jest w krótkich seriach, a większośc procesu produkcji odbywa się ręcznie. Dominują ciekawe połaczenia kolorów, interesujące formy - marka mocno stawia na odważny design. Do mnie najbardziej przemawia kolekcja Oh My Heart! Cena: 260 zł.


Jakie pierwsze skojarzenie przychodzi mi na myśl o KOD? Plecionki - to motyw charakterystyczny ich bransoletek. Ciekawe połączenie tkaniny i metalu zaskakuje lekkością i kobiecością. Spójrzcie na tę bransoletkę z czarną kokardą. Coś pięknego! Cena: 330 zł

KOD 051E

Przygarnęłabym je wszystkie :) A Wy macie do polecenia jakieś biżuteryjne miejsca w internecie? Od jakiegoś czasu chodzi za mną kupno nowej bransoletki do kolekcji, ale trudno mi się zdecydować na konkretny model. Może Wy mi pomożecie ?

2014/04/28

10 faktów - Mieszkasz z psem

Nie mam głowy obecnie do tworzenia czegokolwiek nowego na bloga, więc wrzucam zakurzony dość tekst, który swoje spędził w odchłani draftów. Tak gdyby ktoś kiedyś się zastanawiał, czy w jego życiu pojawił się pies, czy tylko mu się zdaje...


1. Sierść, sierść i jeszcze trochę sierści. Sierść jako podstawowa jednostka egzystencji sierściucha. Rolka do ubrań staje się Twoją najlepszą przyjaciółką, a ubranie się w całości na czarno to mission impossible. W wolnych chwilach obmyślasz pomysł na nowy biznes, który pomoże Ci zutylizować tony włosia. Sierść to nowe pierze. Będę szyć poduszki. Zostanę milionerem.


2. Sama w kuchni? Zapomnij! Właściwie to czasem wręcz marzysz o przygotowaniu posiłk bez plączącego się pod nogami psa. W momencie przyjęcia pupila pod swój dach podpisałaś umowę na ciągły monitoring i ochronę kuchni. Taki w stylu 24/7/365. Pies jest też zawsze gotów, by próbować Twoich posiłków przed tobą. Tyle teraz słyszy się o otruciach... To chyba ta słynna psia wierność czy coś.


3. Sama w łóżku ? O tym również zapomnij. Ty, sierściuch i jego sierść. Jak romantycznie. Przechodzicie nawet przez różne fazy Waszego związku. Od „dobrze, chodź – ale tylko na chwilę”, przez „mój pies śpi w łóżku, ale w nogach”, po ostatnim etap „byle nie dupą na poduszce".


4. Zaczęłaś mówić do siebie...i o zgrozo czujesz, że to zupełnie na miejscu. Nawijasz cały czas, tłumaczysz, zwierzasz się, ba! nawet czasem dyskutujesz, kłócisz (oh c'mon,są tu sami swoi!). I cały czas głęboko wierzysz, że pies Ci odpowie. Yyy? Not!


5. Twoje życie towarzyskie kwitnie. Nie pamiętasz kiedy (o poczekaj - nigdy?), aż tak integrowałaś się z lokalną społecznością. Psy demoluja okolicę, a ty nawiazujesz nowe znajomości. Brzmi super?  Nie, jeśli tak jak Pepa twój pies będzie miał zamiłowanie do beztroskiego hasania z sierściuchami lokalnych meneli i dewot. Tak jakby rozmowa się nie klei.

6. Zaczęłaś gotować. Nie robiłaś tego dla siebie, chłopaka, męża...Ale pies to co innego. Czy ty chciałabyś całe życie jeść tylko Chappi ? No właśnie.


7. Masz zapas suszonych świńskich uszów, ryjków i kurzych łapek. Wątróbka i tchawica też się znajdą. Aaa no i żwacze, wszyscy kochamy żwacze. I wcale nie zaczęłaś nowej modnej diety.

8. Wracasz wcześniej z imprez. Imprezowanie całą noc nie jest już dla Ciebie – masz do kogo wracać. Pies stał się również świetną wymówką do ulatniania się z średnio udanych imprez...Zupełnie jakby czekał na Ciebie ze szpicrutą w łapach pytając „O której to się wraca do domu? Jesteś pijana!”


9. Ruszasz się i to jak zegarku – spacer: rano, po pracy, wieczorem, bo przestało padać, bo nie mam co robić, bo pieseł chce...Każda chwila jest dobra. Po dwóch spacerach stwierdzasz, że ubieranie się w najlepszą sukienkę z szafy nie ma sensu i teraz nawet jeansy wydają ci się zbytnią fanaberią...bo wiadomo najlepiej w dresie, zresztą pies tak lubi.


10. Twoje życie stało się lepsze. Czy trzeba to wyjaśniać :) ? 


Czy macie już pewnośc, że mieszka z Wami pies ? :) 

2014/04/23

Instamix

Dawno nie było instagramowego posta, a że w weekend nie miałam czasu by stworzyć porządne posty, w ciągu tygodnia czasu brak...to ot, taki blogowy zapychacz. Jeśli chcecie być na bieżąco, zapraszam na blogowego instagrama. Czasem coś tam się dzieje ;) 









1/ Spring...Smile!
2/ 3/ Bieganie mnie wciągnęło, a nowe ciuchy jeszcze bardziej mobilizują do ruszenia w trasę!
4/ 5/ Weekendy i wolne chwile w tygodniu najczęściej spędzam w kuchni
6/ 7/ Nie mogło zabraknąć Pepy! Jak widzicie uskutecznie taktykę 'na sępa'.
8/ I jeszcze trochę wiosny na koniec!

Udanej środy!


2014/04/21

Wielkanocnie

Jak dobrze, że dzisiejszy poranek mogę poświęcić na odprężenie i relaks. Tomek wybył z Pepą na spacer, a ja ładuję akumulatory przed kolejnym popołudniem spędzonym z rodziną przy stole. Strasznie mnie męczy taki sposób spędzania świąt, tym bardziej kiedy za oknem wiosna w najlepszej odsłonie. Ale co zrobisz - nic nie zrobisz. Być może za rok spędze święta w 100 % po mojemu - bez pośpiechu, tysięcy kalorii na stole i dziesiątek osób na 30 metrach kwadratowych. Choć przyznam po cichu, że do horendalnych liczby kalorii przyczyniłam się sama. Zobaczcie co się upiekło.



Mazurek chałwowo - orzechowy okazał się prawdziwym hitem. Kruchy, maślany spód smakujący trochę jak 'short bread' świetnie komponował się ze słodyczą chałwy, a czekoladowa polewa dopełaniała smaku. Om nom nom.



Klasyką na naszym wielkanocnym stole jest babka cytrynowa. Tym razem zdecydowałam się na piaskową babkę bezglutenową i muszę przyznać, że nie był to najlepszy wybór. Smakowała trochę biszkoptowo i była sucha, dlatego na wierzch, żeby była bardziej wyrazista w smaku, dałam grubą warstwę lemon curd. Podwójnie cytrynowa!



Co to za święta bez sernika :) Wszyscy uwielbiamy sernik szczególnie jeśli jest delikatny i puszysty jak chmurka. A taki właśnie jest sernik z brzoskwiniami. Wymaga trochę pracy, ciężko kroi się na ładnie wyglądające kawałki, ale w smaku jest bezkonkurencyjny!

A jakie słodkości królowały na Waszych stołach ? :)

2014/04/18

Chubby stick - nowe kolory

Nie wiem jak Wam, ale mi używanie kosmetyków w formie kredek sprawia ogromną radość. Łatwe to to w użyciu, najczęściej nie wymagające dużego skupienia, ciesząco oko...No poprostu dziecinnie proste. Ostatnio do mojej kolekcji Chubby Sticków z Cliniqua dołączyła dwa nowe odcienie - jeden do oczu, drugi na usta. Ot tak, dla równowagi. Zobaczcie :) 






Nowe odcienie to: Mighty Mimosa do ust, i Might Moss do oczu.

Jak Wam sie podobaja ? :) 

2014/04/16

Clarena AHA Fruit Line

Do kwasów podchodziłam sceptycznie. Odkąd narobiłam sobie 'kuku' Glyco-A (przez własną głupotę...), bałam się ich używam w domowym zaciszu. Jak to jednak zwykle bywa, zachęcona pozytywnymi opiniami nie pozostałam wierna mojemu sceptyzmowi. Zdecydowałam, że rozpocznę kurację kosmetykami marki Clarena z linii Fruit Line (kwas migdałowy i PHA).



Kilka słów od producenta

Krem z kwasem migdałowym & PHA

Biostymulujący krem do skóry dojrzałej, wrażliwej, z utratą elastyczności. Kwas migdałowy zapewnia delikatny peeling, stymuluje syntezę kolagenu, wygładza, nawilża i rozjaśnia.

Kwas migdałowy – nawilża, wygładza, regeneruje i łagodzi stany zapalne skóry. Efektywnie neutralizuje wolne rodniki i nie uwrażliwia na działanie UV.

Kwas laktobionowy – wiążąc wodę efektywnie nawilża skórę a tworząc na jej powierzchni film zapobiega ponownej utracie wilgoci. Łagodzi podrażnienia, wygładza i odmładza skórę. 

Glukonolakton – wzmacnia barierę ochronną skóry, neutralizuje działanie wolnych rodników, nawilżą, rewitalizuje i wzmacnia naczynia krwionośne.

Serum z kwasem migdałowym & PHA

Produkt polecany do rewitalizacji każdego rodzaju cery, zwłaszcza wrażliwej, dla której działanie innych kwasów może być zbyt intensywne.Serum delikatnie peelinguje, stymuluje odnowę naskórka, pobudza syntezę kolagenu, elastyny oraz kwasu hialuronowego, dzięki czemu widocznie poprawia wygląd skóry. Ponadto wyrównuje koloryt i zapobiega fotostarzeniu oraz działa nawilżająco. Ze względu na właściwości niedrażniące skóry oraz przyjemny migdałowy zapach, zabieg jest komfortowy dla każdego pacjenta.

Kwas migdałowy nie uwrażliwia skóry na promieniowanie UV, dlatego z zachowaniem protekcji przeciwsłonecznej może być stosowany przez kosmetyczki/kosmetologów niezależnie od pory roku.

Ceny: serum (ok.120 zł), krem (ok.80 zł)








Moja opinia o produktach

Krem PHA&Mandelic Acid

Może od razu do sedna sprawy -  z tym kremem nie rozstanę się nigdy! Nakładam go codziennie na noc, rano budzę się z miękką, rozjaśnioną cerą. Coś świetnego! Do tego zapach - krem obłędnie pachnie migdałami co jest bardzo relaksujące szczególnie wieczorową porą :) Krem świetnie wyrównuje skórę, choć wszystkich niedoskonałości jeszcze się nie pozbyłam. Na plus odnotowuję wzrost elastyczności skóry - jest tak jakby więcej skóry w skórze ;) Jest na tyle delikatny, że możemy zapomnieć o podrażnieniach skóry - nie znajdziecie nawet drobnego zaczerwienienia.

Serum Mandelic Acid&PHA

Co do serum nie jestem już tak pozytywnie nastawiona, jak do kremu. Niestety przy częstym stosowaniu na mojej skórze pojawia się wysypka. Nie chcę oczywiście negować działania tego serum, bo wiadomo co skóra to inna reakcja, jednak u mnie nie sprawdza się dobrze. Stosuję je sporadycznie, kiedy chcę pozbyć się suchych skórek i dokładnie wygładzić cerę. Nigdy jednak nie wiem, czy na drugi dzień nie obudzę się z wysypem podskórnych drobnych krostek, które coprawda znikają dość szybko, ale są trochę upierdliwe. Początkowo wzięłam je za "normalny" wysyp, często spotykany po kwasach, jednak teraz jestem wręcz pewna, że jest to reakcja uczuleniowa. Serum zamknięte jest w bardzo wygodnej i chyba mojej ulubionej formie - opakowanie z pipetką. Jestem ciekawa czy wy macie jakieś doświadczenia z tym serum.



A wy używacie kwasów na własną rekę, czy wolicie udać się z tym do kosmetyczki :) ?

2014/04/14

Be Fit - miesięczny update!

Za mną kolejny miesiąc zmagań ze swoimi słabościami. Przyznam, że teraz nie wyobrażam sobie tygodnia bez żadnej aktywności fizycznej. Choć początki są trudne - bardzo łatwo się wkręcić! W tym miesiącu sprawiłam sobie nowe buty do biegów, co jeszcze bardziej zmotywowało mnie do treningów. Jakie były ostatnie 4 tygodnie? Rekordowe!


Nowe buty to starszy model Reeboków kupiony w sklepie outletowym. Średnio widziało mi się wydawać ponad 400 zł na buty do biegów, tylko dlatego że są z nowej kolekcji...Outlety są świetnym miejscem do kupienia dobrych butów w rozsądnej cenie. Mój model to Reebok RealFlex Run 2.0. Kosztowały 179 zł.


Jak wyglądały moje treningi ?

W tym miesącu postawiłam na biegi - pogoda jest przepiękna i aż szkoda pocić się na siłowni biegając na bieżni, gdy można w tym czasie zrobić sobie przebieżkę po parku. Dodatkowo chodziłam na zajęcią na siłownię - nadal królowały zajęcia ze sztangą Pure Pump oraz te które skupiają się na mięśniach brzucha (np. 30 minutowy trening ABS). Częstotliwość dalej bez zmian - 3 lub 4 razy w tygodniu tak by dać się mięśniom zregernerować i nie zniechęcić się zbytnim zmęczeniem. 


Osiągnięte cele

Pamiętacie, że miesiąc temu za cel stawiałam sobie przebiec 7 km? Udało się, a następnie...udało się znacznie więcej. Po raz pierwszy przebiegłam 10 km i teraz choć raz w tygodniu chce biegać taki dystans (pozostałe 2 treningi krótsze po 5-7 km). Kolejnym celem wydaje się być 15 km, ale tym razem daje sobie więcej czasu na ich osiągnięcie. Póki co dyszka starczy :) 


Dlaczego na początku napisałam, że miesiąc był rekordowy ? Otóż podczas biegów poprawiłam swoje wszystkie dotychczasowe rekordy na Endomondo ;) Kondycja rośnie!


Wymiary

W porównaniu z zeszłym miesiącem:
  • Talia - 64 cm (bez zmian od ostatniego miesiąca)
  • Pupa - 93 cm (bez zmian od ostatniego miesiąca)
  • Biodra - 87 cm (bez zmian od ostatniego miesiąca)
  • Biust - 87 cm (1 cm w górę)
  • Biceps - 26 cm (bez zmian od ostatniego miesiąca)
Waga bez zmian (59 kg przy 165 cm wzrostu).

Co w kolejnym miesiącu?

Częstotliwości i formy treningów nie zmienię. W bieganiu skupię się głównie na czasie biegu i tempie - chce zrobić 10 km w mniej niż 59 minut. Myślę również nad wprowadzeniem jakiejś lekkiej diety, bo przyznam że kwestia żywienia (szczególnie jeśli chodzi o słodycze) leży i kwiczy. Fajnie jakby waga choć trochę poszła w dół, choć nie jest to mój główny cel wysiłku :) 

Trzymajcie kciuki!!!