Jak dobrze, że dzisiejszy poranek mogę poświęcić na odprężenie i relaks. Tomek wybył z Pepą na spacer, a ja ładuję akumulatory przed kolejnym popołudniem spędzonym z rodziną przy stole. Strasznie mnie męczy taki sposób spędzania świąt, tym bardziej kiedy za oknem wiosna w najlepszej odsłonie. Ale co zrobisz - nic nie zrobisz. Być może za rok spędze święta w 100 % po mojemu - bez pośpiechu, tysięcy kalorii na stole i dziesiątek osób na 30 metrach kwadratowych. Choć przyznam po cichu, że do horendalnych liczby kalorii przyczyniłam się sama. Zobaczcie co się upiekło.
Mazurek chałwowo - orzechowy okazał się prawdziwym hitem. Kruchy, maślany spód smakujący trochę jak 'short bread' świetnie komponował się ze słodyczą chałwy, a czekoladowa polewa dopełaniała smaku. Om nom nom.
Klasyką na naszym wielkanocnym stole jest babka cytrynowa. Tym razem zdecydowałam się na piaskową babkę bezglutenową i muszę przyznać, że nie był to najlepszy wybór. Smakowała trochę biszkoptowo i była sucha, dlatego na wierzch, żeby była bardziej wyrazista w smaku, dałam grubą warstwę lemon curd. Podwójnie cytrynowa!
Co to za święta bez sernika :) Wszyscy uwielbiamy sernik szczególnie jeśli jest delikatny i puszysty jak chmurka. A taki właśnie jest sernik z brzoskwiniami. Wymaga trochę pracy, ciężko kroi się na ładnie wyglądające kawałki, ale w smaku jest bezkonkurencyjny!
A jakie słodkości królowały na Waszych stołach ? :)