Jedno z wielu mazideł do ust w mojej kolekcji :) Wyznaję zasadę – co najmniej jeden balsam do ust w każdej torebce i jak do tej pory moje usta mają się dobrze i rzadko kiedy są przesuszone. Choć do tej pory nie odczuwałam potrzeby recenzowania ochronnych pomadek do ust, ten produkt Yes to Carrots zasługuje na posta na blogu :)
Zacznę od tego, że uwielbiam wszystkie kosmetyki serii Yes to... - miałam już krem, masło do ciała i zestaw miniatur – wszystkie kosmetyki były super :) Tak samo jest z tym masłem do ust. Plus za to, że jest w sztyfcie – większość gęstych produktów wędruje do słoiczków, z których produkt trzeba wydobywać paluchem. Do swojej mazidłowej kolekcji wybrałam masło o zapachu owoców leśnych – zapach jest lekki, nienachalny i niechemiczny. Masło nie posiada żadnego koloru, jedynie lekko nabłyszcza usta (podobnie jak wazelina). Jest niesamowicie wydajne – swoje opakowanie posiadam od wakacji, a pomadki używam dosyć często. Wydajność zawdzięczamy za pewne gęstej, treściwej konsystencji, która nie daje jednak poczucia ciężkości na ustach. Jeśli chodzi o właściwości pielęgnacyjne – nie mam jej nic do zarzucenia. Dobrze chroniła przed słońcem, ale sprawdza się także na mrozie. Kiedy ostatnio miałam zimno na wargach i popękane usta szybko je zregenerowała (wysuszenie, oprycha pozostała bez zmian :)) Jest to produkt na prawdę godny polecenia szczególnie jeśli zależy Wam na naturalnym składzie ;)
Skład: Cocos Nucifera (Coconut) Oil*, Olea Europaea (Olive) Fruit Oil*, Cera Alba (Beeswax)*, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Flavor, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Tocopherol, Linalool*, Limonene*, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Extract*, Cucumis Melo Cantalupensis (Melon) Seed Extract*, Cucurbita Pepo (Pumpkin) Seed Extract*, Daucus Carota Sativa (Carrot) Root Extract*, Citral*, Geraniol*, Eugenol*. *Organic
Pomadka posiada Certyfikat Organiczności VOF (Vermont Organic Farmers) oraz Certyfikat Amerykańskiego Ministerstwa Rolnictwa (USDA).
chętnie bym przetestowała. :)
OdpowiedzUsuńwyglada fajnie :)
OdpowiedzUsuńFajny, fajny :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam mazidła do ust, dlatego tego cudaka na pewno wypróbuję
OdpowiedzUsuńTeż bym chętnie przetestowała :)
OdpowiedzUsuńObserwuję .. odwdzięczysz się ? :)
jeszcze takiej nie używałam, ale mam w każdej torebce po minimum 2 sztuki takich mazidełek;)
OdpowiedzUsuńSmarowidła do ust kupuję zwykle z nivea (aktualnie w użyciu żurawina & malina). Czasami carmex albo tisane (oba w wersji słoiczkowej). Co do serii z marchewką, u mnie na przetestowanie czeka wielka butla szamponu (była promocja w s). Jestem ciekawa, czy tez będzie tak fajny, jak zachwalane przez Ciebie kosmetyki.
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się z tymi kosmetykami, ale jeśli będę miała okazję to kupię :)
OdpowiedzUsuńMuszę go kiedyś przetestowac :)
OdpowiedzUsuńmam miętowe, ale jeszcze go nie otwierałam :)
OdpowiedzUsuńmuszę przetestować:D
OdpowiedzUsuńmelonowa musi byc fajna;)
OdpowiedzUsuńwarto sprawdzić!
OdpowiedzUsuńkiedyś miałam ją kupić, ale jakoś mi umknęło to mojej uwadze i nie wypróbowałam jej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Jeśli masz ochotę zapraszam na moje rozdanie, w którym można wygrać dowolnie wybrany kosmetyk :)
mam peelin, żeli pod prysznic,balsam i krem do ciala carrotowe ...kocham je szczerą miłością!
OdpowiedzUsuńKupiłam sobie ten balsam kiedyś na promocji w Sephorze i również jestem z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńhttp://the-beautyoffashion.blogspot.com/
Świetny skład :)
OdpowiedzUsuńJa używam ostatnio balsamu do ust z Oriflame Beauty i też świetnie się sprawdza na mrozie i wietrze.