Majówka z Golden Rose cz.2

Tak jak obiecałam dziś część druga posta o produktach Golden Rose. Będzie różowo - na pewno pod względem koloru, ale czy i recenzji ? Róż do policzków i pomadka to kosmetyki bez których nie wyobrażam sobie makijażu. Zarówno u jednego, jak i drugiego uwielbiam mocne, soczyste kolory. W tej kwestii GR trafiło w 10. Jak więc spisują się produkty - oto moje pierwsze wrażenia.

Golden Rose Powder Blush 06 Candy Pink

Róż w pięknym mocnym odcieniu...różowego. Na myśli przywodzi mi trochę lalkę Barbie, ale dobrze wiem, że właśnie takie odcienie pozwalają nam uzyskać efekt wypoczętej i świeżej buzi. Ale jak się okazuje nie wszystkie... W mojej opinii produkt Golden Rose duuużo traci przy nakładaniu pędzlem na policzki - swatche na dłoni podobają mi się, kolor w opakowaniu również, a na twarzy Candy Pink wygląda smutno i nieszczególnie. Na pewno nie jest to efekt fresh face, raczej smutny płaski placek nijak nie przypominający dziewczęcego naturalnego rumieńca. Jeśli chodzi o konsystencję jest ona pudrowa, delikatnie satynowa. Róż wydaje się całkowicie matowy, jednak po lekkim roztarciu widzimy, że opalizuje (efekt ten niestety niknie na twarzy). Trwałość około 5-6 godzin. Nie tworzy plam, równomiernie się ściera. Myślę, że będzie okej dla początkujących, gdyż efekt można stopniować.

Podsumowując właściwości okej, efekt przy kolorze Candy Pink niet ;) 

Cena 18,90 zł za 7 gram

Pomadka Golden Rose Ultra Rich Colour nr 51

Absolutny hit całej paczki od Golden Rose. Co prawda ten odcień ze mną na majówce w Bieszczadach nie był, ale ostro testowałam go w Chorzowie. Ostro, bo z miejsca trafił na szczyt mojej szminkowej lubię-listy. Piękna, zupełnie matowa ostra fuksja z mocnymi fioletowymi tonami. Jestem w niebie ! Kolor jak już pisałam - mój, mój i jeszcze raz mój. Ale pewnie bardziej interesują Was właściwości. Szminka ma rewelacyjną pigmentację - kilka maźnięć pędzelkiem i gotowe. Co więcej, jej kremowa konsystencja nie podkreśla suchych skórek, ani nie wysusza ust - po pomalowaniu usta wyglądają na odżywione i całuśne. To co jednak najbardziej zaskakuje to trwałość - jakież było moje zdziwienie jak po kilku godzinach u mojej przyjaciółki, po powrocie do domu moje usta wciąż posiadały małą dawkę, równomiernego koloru (a piłam i jadłam co niemiara!) - wyglądały trochę jak pociągnięte lipstainem. Kolor super łączy się z ustami - nie czuć żadnego uczucia kleistości czy ciężkości na ustach. 

A to wszystko za 12,90 zł - koniecznie!