Niedawno odwiedziłam naszą "stolycę". Tomek biegł w warszawskim maratonie, ja tymczasem zrobiłam sobie maraton zgoła inny. Odwiedziłam Złote Tarasy, TK Maxxa na Marszałkowskiej i spacerkiem udałam się w stronę Stadionu, by kibicować mężowi na ostatnich kilometrach trasy.
Zobaczcie co przywiozłam ze sobą :)
Oczywiście najbardziej szykowałam się na zakupy w MACu. Najśmieszniejsze - całą wyprawę mówiłam Tomkowi o tym, jak się obkupię w MACu, z jakimi pełnymi torbami wyjdę. Aż padło pytanie "To ile ty chcesz tam zjeść?"...
Do koszyka wpadły:
Wodoodporny tusz do rzęs False Lashes
Szminka Bare Again
Wypiekany róż Gleeful
Potem był Marks&Spencer. Bardzo żałuję, że nie ma tego sklepu na Śląsku. Głównie ze względu na dział spożywczy. Kupiłam tam dwa młynki przypraw, trochę herbat i słodyczy.
W Bath&Body Works kusiło mnie wiele rzeczy. Ostatecznie kupiłam sobie mgiełkę do ciała Twilight Woods.
Dzień wcześniej Tomek zrobił mi niespodziankę i zabrał do teatru Ateneum. Jeśli będziecie miały okazję koniecznie zobaczcie sztukę Merylin Mongoł z Agatą Kuleszą i Marcinem Dorocińskim.