Codziennie używam co najmniej jednego cienia do powiek - najczęściej do makijażu używam 2-3 odcieni. Dlatego bardzo ważna jest dla mnie szeroka paleta barw do wyboru. Tak więc, by mieć rano w czym wybierać poszerzam ciągle swoją kolekcję. Ostatnio za sprawą promocji w Rossmanie oraz wizyty w Inglocie do cieniowej rodzinki dołączyły trzy nowe odcienie. Czek dis ałt.
Inglotowskie cienie to: DS501 (Szareczek z podwójną ilością drobinek), AMC Shine 153 (brąz opalizujący na fiolet(?)) - za 2 wkłady i kasetkę zapłaciłam ok.35 zł.
Cień z Maybelline to Color Tattoo w odcieniu: 35 On and on bronze za 12 zł.
Który odcień podoba Wam się najbardziej ? :)