To jeden z moich ostatnich wpisów o Shinybox - kilka dni temu zrezygnowałam ze współpracy z tą firmą. Powód? O Shinybox możecie przeczytać na wielu blogach, a chcę być treści u mnie były na swój sposób unikalne. Rozumiem, że niekiedy pewna powtarzalność postów jest nieunikniona, ale co za dużo to nie zdrowo. Innym powodem jest fakt, że jest pewien rozdźwięk pomiędzy kosmetykami kupuję sama jako konsument, a tymi otrzymywanymi w pudełku. Jak każdy bloger chcę, by materiał tu prezentowany miał jakiś wspólny mianownik, był koherentny.
Wybaczcie przydługi wstęp - do rzeczy!
Anatomicals gościło swego czasu dość często na moim blogu, nie jest więc to moje pierwsze spotkanie z kremem do rąk Help The Paw. Moje odczucia od tego czasu się nie zmieniły - lekki, przyjemny krem do codziennego stosowania, nie do zadań specjalnych.
Organique Mild Cleaner Gel to mój hit tego pudełka. Jakoś moja kobieca intuicja podpowiadała mi, że tak będzie. Jest niezwykle łagodny - podejrzewam, że nawet gdybyśmy wlały całą butelkę do oka, nie spowodowałaby podrażnień (swoją drogą co musiałoby nas do tego skłonić...chyba przegrany zakład). Radzi sobie z makijażem, zanieczyszczeniami - po umyciu nasza skóra jest dobrze oczyszczona. Plus za łagodny, ale wciągający zapach.
Marion Bibułki Matujące. Nigdy nie używałam tego typu produktów. Nie, że nie musiałam - na przysłowiowe przypudrowanie noska wychodzę dość często. I chyba przy tym zostanę. Jakoś idea bibułek mnie nie przekonuję - owszem sebum zebrane, ale i makijaż naruszony...Jestem na nie.
KeraBond 3 fazowa rekonstrukcja włosa - napalałam się na ten produkt jak szczerbaty na suchary i...zapomniałam o nim. Wylądował w szufladzie, gdzie zapomniany wciąż czeka na debiut w mojej łazience.
L'oreal GlamShine za to zaraz poszedł w ruch. Nie jest to moja pierwsza styczność z błyszczykami z tej serii. Lubię je za lekkość i ładny blask. Kolor jaki otrzymałam - mimo, że razi pomarańczem na ustach wychodzi bardzo naturalnie, dodając im tylko lekkiego blasku.
Uff. Koniec. Będziecie tęsknić za recenzjami Shinybox? :)
Z tego co zauważyłam to też sporo vlogerek zrezygnowało z współpracy z glossy boxem ;)
OdpowiedzUsuńMnie ostatnio nie ciągnie do pudełek Shiny ani Glossyboxa. Wolę sobie sama coś wybrać. :)
OdpowiedzUsuńJa już nie mogę patrzeć na te pudełka, więc na pewno nie będę tęskniła za ich recenzjami ;)
OdpowiedzUsuńJa osobiście tęsknić nie będę bo boxy są już na każdym kroku. Wolę tradycyjne recenzję lub luźne posty, a nie w kółko tylko shiny to, a glossy to... :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym żelem Organique :)
OdpowiedzUsuń