Dzisiaj recenzja ku przestrodze. Jakiś czas temu miałam 20 % zniżkę do Sephory - wykorzystałam ją oczywiście na produkty do włosów, oprócz szamponu Osmo (którego recenzja jest tutaj: klik ) kupiłam wtedy Mgiełkę do układania włosów Pat&Rub. Miała być to alternatywa dla obciążających lakierów do włosów czy pianek, których po prostu moje włosy nie tolerują. Do tego skusiła mnie oczywiście obietnica objętości (głupia ja !).
Skład produktu - 100 % naturalny : woda lawendowa, bringraj, proteiny pszeniczne,skrzyp,betaina roślinna,inulina.
Mgiełkę stosuje się na wilgotne włosy, a następnie modeluje się je jak zwykle lub po prostu suszy. Tutaj zaznaczam, że mam bardzo cienkie i rzadkie włosy, dlatego ciężko mi przewidzieć jak sprawdziłaby się mgiełka na innym rodzaju włosów. U mnie nie zrobiła absolutnie niczego. Zamiast uniesienia włosów - szybsze przetłuszczanie i poczucie "obklejenia" włosów jakąś mazią. Myślałam, że kosmetyk na samych naturalnych składnikach będzie lekki i idealny dla takich włosów jak moje - niestety myliłam się.Nie zauważyłam też żadnych właściwości odżywczych, a stosuję ten produkt przez prawie 2 miesiące, teraz głównie po to, by go wykończyć. Ot taka nic nie robiąca woda w spreju...
Pojemność: 125 ml
Cena: ok. 45 zł
Zdjęcie ze strony producenta.