Działaniem szminek Catrice zachwycałam się ponad pół roku temu, kiedy to w moje ręce wpadła odważna fuksja Pinker-bell (klik). W zasadzie nie wiem czemu przez cały ten czas w mojej kolekcji gościł tylko jeden odcień Ultimate Colour. Niedawno do ostrego różu dołączyła o wiele łagodniejsza siostra w odcieniu Frozen Rose (130). Początkowo chciałam kupić słynną The Nuder,The Better jednak z powodu braku jej na stanie, byłam zmuszona wybrać inny odcień. I nie żaluję !
Podtrzymuję opinię z posta o Pinker-bell - szminki Catrice są rewelacyjne ! Nawilżają, trwałość niczego sobie, ładne opakowania, no i niska cena. Nic tylko brać garściami ;)
Sam odcień jest dosyć trupi i przy chwili nieuwagi możemy wyglądać jakbyśmy wysmarowały się Niveą :) Mimo wszystko taki różowiutki nudziak mnie przekonuje ;)