Jednym z kosmetyków jakie otrzymałyśmy w czasie śląskiego spotkania blogerek była nowość Joanny - Peeling wygładzający z serii Apteczka Babuni. Peelingi te występują w trzech odmianach: z ekstraktem z oliwek, z ekstraktem bzu i z ekstraktem z miodu i proteinami mlecznymi. Mi trafił się ten ostatni wariant i muszę przyznać, iż jest to jedne z fajniejszych peelingów jakie miałam, a musicie widzieć że peelingi zużywam nałogowo :)
Joanna Z Apteczki Babuni - Peeling wygładzający |
Konsystencja
Peeling ma dość rzadką konsystencję - duże drobinki peelingujące są zatopione w żelu myjącym. Okazuje się to dobrym rozwiązaniem, szczególnie pod prysznic. Żel myjący delikatnie się pieni, a drobinki mają dzięki temu większą przyczepność i nie spływają z pierwszym lepszym strumieniem wody co niestety jest rzeczą nagminną w peelingach. Jednocześnie pomimo posiadania żelu myjącego, produkt nadal pozostaje peelingiem z prawdziwego zdarzenia - drobinek jest o wiele więcej niż w żelach peelingujących.
Joanna Z Apteczki Babuni - Peeling wygładzający |
Joanna Z Apteczki Babuni - Peeling wygładzający |
Zapach
Nie wiem czy tak pachnie miód i mleko - chyba wyczuwam tu lekką ingerencję chemika ;)) Ale co tam - jest słodko, miło i całkiem relaksująco.
Działanie peelingujące
Co prawda miałam już większe zdzieraki, ale produkt Joanny działa całkiem całkiem. Jeśli postaramy się użyć mniej wody w czasie peelingowania - efekt zdzierania jest mocniejszy. Skóra po użyciu faktycznie jest wygładzona, ale mam wrażenie że trochę ściągnięta. Nie wyobrażam sobie po peelingu nie nałożyć porządnej warstwy masła do ciała (o czym zresztą producent pisze w sposobie użycia ;)). Plus za to, że efekt wygładzenia utrzymuje się dość długo.
Joanna Z Apteczki Babuni - Peeling wygładzający |
Joanna Z Apteczki Babuni - Peeling wygładzający Zoom na drobiny peelingujące |
Wydajność
300 gram starczyło mi na miesiąc używania - peeling wykonuję 2-3 razy w tygodniu.
Cena
ok. 14 zł za 300 gram
Skład (dla ciekawskich - można powiększyć zdjęcie :))
jak w większości przypadków ścieraki to polietylen, tworzywo znaczy buuuu
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam tego peelingu , nawet nie wiedziałam że taki istnieje i z chęcią bym go przetestowała . Jak znajdę to kupię :)
OdpowiedzUsuńZ tym zapachem miodu i mleka to właśnie zazwyczaj jest problem, pachnie jakąś sztucznizną. A szczególnie w miodowo-mlecznej serii kosmetyków z Oriflame. Fuj! Nie da się tego znieść.A co do Joanny, fakt - zaczynają wypuszczać coraz więcej fajnych kosmetyków do pielęgnacji - np. seria Naturia i peelingi w małych buteleczkach - cudeńka! Trzeba spróbować też tego, cena na pewno zachęca:)
OdpowiedzUsuńNigdzie go nie widziałam, ale chętnie wypróbuję, jak napotkam :) Dzisiaj sobie sprawiłam inny peeling Joanny, z serii Fruit/Sweet Fantasy czy jakoś tak :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale jak spotkam to może wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńbrzmi ciekawie ale nie lubię takich zapachów :)
OdpowiedzUsuńa ja mam maskę do włosów identyczną :D
OdpowiedzUsuńBardzo mnie zainteresowałaś... kocham peelingi... a ten jeszcze wydaje się fajny, duży i niedrogi <3
OdpowiedzUsuńbardzo lubię tę serię!! mam szampon, maskę i serum. :)
OdpowiedzUsuńMuszę kupić jakiś peeling do ciała, aczkolwiek chyba pozostanę przy kawowym :)
OdpowiedzUsuńbrzmi zachęcająco..wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńNie widziałam go jeszcze nigdzie, ale dla mnie za małe drobinki, wolę mocne zdzieraki ;)
OdpowiedzUsuńWBREM pozorom, ale to najmocniejszy peeling jaki miałam. Ma na prawdę grube, mocne granulki... Od dwoch tygodni testuję i jestem niesamowicie z niego zadowolona.
OdpowiedzUsuńMuszę go kupić, bo uwielbiam zdzieraki :)
OdpowiedzUsuń