Dziś o jednej z nowości Catrice – flamastrze do ust. To właśnie o tym produkcie większość z Was chciała przeczytać najpierw. Jest to mój pierwszy produkt tego typu, także nie mam porównania z innymi flamastrami – z chęcią poczytam w komentarzach o Waszych doświadczeniach z tego typu produktami. No, ale do rzeczy...
Kolor, który wpadł mi najbardziej w oczy to trochę cukierkowy, trochę różany róż (masło maślane ;p), który na ustach przyjmuje tony malinowe. Bardzo przyjemny kolorek. O ile kolor mnie zachwyca to do właściwości tego produktu mam mieszane uczucia. Trwałość - faktycznie produkt długo utrzymuje się na ustach, ale o ile po nałożeniu usta są gładkie to po godzinie noszenia tego Lipstaina pojawia się nieprzyjemne uczucia ściągnięcia. Co do samej aplikacji - jest łatwa i przyjemne, możemy stopniować natężenie koloru. Lipstain miło pachnie na "mój nos" to owoce leśne, trochę chemiczne, ale przyjemne. Niestety produkt podkreśla każdą, dosłownie każdą suchą skórkę na naszych ustach - trzeba mieć je naprawdę dobrze wypielęgnowane, by flamaster wyglądał na nich dobrze. Nic nie da aplikowanie flamastra na carmex czy inny balsam - usta będą zbyt tłuste i produkt nie będzie po nich pisał. Dobry efekt natomiast przynosi nałożenie bezbarwnego błyszczyka bezpośrednio na produkt. Podsumowując produkt daje bardzo ładny efekt, jednak brak działania nawilżającego czy wręcz wysuszanie i powodowanie uczucia ściągnięcia na ustach jest dla mnie nie wybaczalne i odbiera całą przyjemność jego stosowania.
Z błyszczykiem:
jeszcze nie sięgnęłam po żadnego lipstain'a i jakoś mnie do nich nie ciągnie, bo chyba każdy wysusza usta ... a o tej porze roku wystarczy, że minusowe temperatury to robią ;)
OdpowiedzUsuńJakoś się nie mogę przekonać do tego typu pomadek? szminek? mazaków ?:D jak uwielbiam wszelkie produkty kolorowe do ust tak to mnie jakoś odpycha :(
OdpowiedzUsuńTakiego czegos szukam :) Musze sobie sprawic ;)
OdpowiedzUsuńkolor naprawdę bardzo ładny :D
OdpowiedzUsuńbardzo intersujący produkt a jaki fajny kolor :)
OdpowiedzUsuńWygląda ciekawie, ale to ściąganie i wysuszenie mnie nie zachwyca
OdpowiedzUsuńPisaka miałam kupić, ale moja koleżanka miała z Essence i jakiś fantastyczny nie był. Jak widać, potrzebują jeszcze dopracowania :).
OdpowiedzUsuńNa razie pozostanę przy pomadkach i błyszczykach :).
Zapraszam do mnie: http://sleepingbeauty0.blogspot.com/
+dodałam do obserwowanych :)
Oj, szkoda, że ściąga :(
OdpowiedzUsuńja mam inny kolorek i bardzo go lubię :) nie zauważyłam jakiegoś dużego wysuszenia, ale też nie używam go ciągle. mam jeszcze mazak z astora i działają podobnie, chociaż astor ma mocniejszy kolor i nie do końca się w nim czuję.
OdpowiedzUsuńcudny efekt, ale nie mam zaufania do tego typu kosmetyków :O p.s. zostałaś otagowana :) http://sauria80world.blogspot.com/2011/11/tag-subiektywny-ranking-przystojniakow.html
OdpowiedzUsuńFajne rozwiazanie ma Astor - na drugim koncu lipstaina jest nawilzajacy balsam. Mozna zastosowac lipstain+balsam lub balsam+lipstain w zaleznosci od efektu, ktory chcemy uzyskac. Jedyne "ale" to dosc twardy pisak.
OdpowiedzUsuńwczoraj się nad nim, nawet tym samym kolorem zastanawiałam, lecz pomyślałam, że jeszcze się wstrzymam i poczekam na opinię innych.
OdpowiedzUsuńW sumie to dalej nie wiem co o nim myśleć, chyba się zdecyduję, jak następnym razem będę miała okazję :)