Dziś o jednej z nowości Catrice – flamastrze do ust. To właśnie o tym produkcie większość z Was chciała przeczytać najpierw. Jest to mój pierwszy produkt tego typu, także nie mam porównania z innymi flamastrami – z chęcią poczytam w komentarzach o Waszych doświadczeniach z tego typu produktami. No, ale do rzeczy...
Kolor, który wpadł mi najbardziej w oczy to trochę cukierkowy, trochę różany róż (masło maślane ;p), który na ustach przyjmuje tony malinowe. Bardzo przyjemny kolorek. O ile kolor mnie zachwyca to do właściwości tego produktu mam mieszane uczucia. Trwałość - faktycznie produkt długo utrzymuje się na ustach, ale o ile po nałożeniu usta są gładkie to po godzinie noszenia tego Lipstaina pojawia się nieprzyjemne uczucia ściągnięcia. Co do samej aplikacji - jest łatwa i przyjemne, możemy stopniować natężenie koloru. Lipstain miło pachnie na "mój nos" to owoce leśne, trochę chemiczne, ale przyjemne. Niestety produkt podkreśla każdą, dosłownie każdą suchą skórkę na naszych ustach - trzeba mieć je naprawdę dobrze wypielęgnowane, by flamaster wyglądał na nich dobrze. Nic nie da aplikowanie flamastra na carmex czy inny balsam - usta będą zbyt tłuste i produkt nie będzie po nich pisał. Dobry efekt natomiast przynosi nałożenie bezbarwnego błyszczyka bezpośrednio na produkt. Podsumowując produkt daje bardzo ładny efekt, jednak brak działania nawilżającego czy wręcz wysuszanie i powodowanie uczucia ściągnięcia na ustach jest dla mnie nie wybaczalne i odbiera całą przyjemność jego stosowania.
Z błyszczykiem: