2012/09/20

O moich włosach...

Dziś temat rzeka, a w sumie i nie rzeka bo dający się zawrzeć w jednym mało cenzuralnym przymiotniku na "ch" ... Moje włosy. Gdy jedne z Was wymieniają uda, brzuch czy krzywy nos jako największy kompleks, ja bez wahania powiadam - włosy. Jestem wręcz pewna, że to moje włosy grały tytułowy "Koszmar z ulicy wiązów". To moje włosy mogłyby zastąpić wyświechtane "twoja stara" w gimnazjalnych żartach (moje włosy piorą w rzece, moje włosy przeszły Super Mario w lewo itd). Regularnie ukazują się w zestawieniach największy katastrof ever. Ja nie wiem gdzie ja byłam, gdy rozdawano gęste włosy - stałam pewnie w kolejce po krzywe zęby ;p Ja nie miewam "bad hair day", ja MAM "bad hair day" cały czas i to w różnych konfiguracjach - od 'quite bad hair day' po "so fucking bad hair day". Mogę narzekać tak w nieskończoność, ale to nie o narzekaniu miał być post tylko o 3 kosmetykach dzięki, którym moje włosowe życie jest odrobinę łatwiejsze.


O moich włosach na poważnie

Postaram się rzeczowo opisać Wam moje włosy. Są bardzo cienkie, jest ich mało (szczególnie na skroniach i z przodu głowy) i bardzo szybko się przetłuszczają. Bardzo kochają moją skórę głowy, gdyż najczęściej się do niej lepią i to praktycznie zaraz po wymyciu. No wyglądam jakby mnie krowa w główkę polizała ;p Są podatne na uszkodzenia mechaniczne - suszarka czy nawet zwykła szczotka potrafi im wyrządzić krzywdę...Raz pewien mądry fryzjer powiedział mi, iż moje włosy są z natury porowate i absorbują o wiele za dużo wilgoci niż powinny - to niby dlatego najczęściej są przyklapnięte lub zbite w strąki. Najlepszy fant w tym, że w sumie nie wiedział co mi poradzić...Niezależnie od cięcia, długości czy stylizacji one zawsze będą wyglądać tak samo. Taka ich natura :(

Próbowałam już wielu konfiguracji pielęgnacyjnych - od szamponów zupełnie naturalnych, przez szampony dla dzieci, po kosmetyki z wysokiej półki (jestem tak zdesperowana, że wydanie 100 zł na szampon nie jest dla mnie problemem - byle pomógł). Pielęgnacja naturalna zupełnie się nie sprawdziła - szampony niemiłosiernie plątały włosy, co przyczyniało się do uszkodzeń, i nie oczyszczały ich dokładnie. Pielęgnacja silnie chemiczna również nie dała rady - owszem włosy wyglądały lepiej, ale na dłuższą metę silikony bardzo je oblepiały i obciążały. Teraz używam szampony z pogranicza - nie całkiem naturalnego, ale i nie naładowanego SLSami, silikonami i innymi substancjami chemicznymi. I to on póki co sprawdza się najlepiej.


L'occitane Volumizing Shampoo 

Zdecydowanie najlepszy szampon jaki miałam, choć nie idealny. Moje włosy po użyciu tego szamponu są sypki i w miarę odbite od nasady, choć niestety nie jest to efekt, który trwa przez całą dobę. Najważniejszy dla mnie jest jednak fakt, że włosy przez cały dzień są świeże. L'occitane ograniczył ich przetłuszczanie (wcześnie bywały czasy, że myłam głowę 2 razy dziennie...) i dodał świeżości - nadal jednak muszę dbać o przeczesywanie włosów w ciągu dnia, żeby nie zbijały się w paskudne strąki. Szamponu podkrada mi mój mąż, który również jest pod wrażeniem jego właściwości. Jest to bardzo wydajny produkt - 300 ml starcza nam na 2,5 - 3 miesiące. Minusem jest cena 65 zł za 300 ml.


Fudge Hothed Violet

Jest to nawilżająca pianka do włosów przeznaczona dla blond czupryn chroniąca przed wysoką temperaturą. Produkt świetny - jego optymistyczny fioletowy kolor i zapach karmelu skutecznie poprawia mi humor każdego ranka. Ale nie to czyni go świetnym. Pianka faktycznie chroni włosy przed ciepłem suszarki - odkąd jej używam zauważyłam, że włosy są w o wiele lepszej kondycji niż dotychczas. Poza tym ułatwia rozczesanie włosów, wygładza je i dyscyplinuje. Nałożona u nasady podnosi włosy i sprawia, że dłużej wyglądają na świeże. Piankę kupiłam w TKMaxx w zestawie z innymi produktami Fudge na totalnej wyprzedaży za jakieś 14 zł za zestaw. Normalnie kosztuje ok. 72 zł.


Fudge Ends Miracle Treatment

Serum wygładzające i ochraniające końcówki. Nie używam go codziennie, bo niestety trochę obciąża moje włosy. Jednak jest niezastąpione w przypadku, gdy moje włosy postanowią być bardziej upierdliwe niż dotychczas i zaczynają się puszyć i odgniatać na końcach. Rewelacyjnie wygładza i scala końcówki :) Pachnie owocami z bitą śmietaną :) Zimą będę stosować ten produkt częściej, by ochronić końce przed mechanicznymi urazami od wełnianych swetrów i szalików :) Ten produkt również był dołączony do zestawu  w TK Maxx. Normalnie jego cena wynosi ok. 65 zł.

Pewnie zastanawiacie się dlaczego w zestawieniu nie ma żadnej odżywki czy maski. Już wyjaśniam - nie trafiłam jeszcze na żadną, która na dłuższą metę by się sprawdziła. Owszem byłam zadowolona z kilku jednak po kilku użyciach powtarzał się dobrze znany scenariusz - włosy przestawały na nią reagować. Obecnie stosuję słynną Rossmanową odżywkę, jednak nie codziennie bo obciąża mi bardzo włosy. Codziennie wieczorem natomiast w końcówki wcieram odrobinę olejku rycynowego i olejku różanego z Alverde ;) 

Jak widzicie nie mam łatwo z włosami, oj nie :)