Bierzcie przykład z Pepy! |
Sedno sprawy - nie sprzątaj, nie rób obiadu, nic nie rób (powtarzam, bo być może nadal nie rozumiesz na czym polega bycie absolutnie nieproduktywnym). Jedyne co EWENTUALNIE możesz robić to sięgać po chipsy, wyjśc do sklepu po colę/lody/popcorn lub bezmyślnie przeglądać sklepy internetowe. Nie zapominaj również o robieniu siku. Tak dla własnego dobra.
Pozostając w temacie jedzenia... Masz ochotę na spaghetti carbonara o 23:24 (tak, przykład z życia wzięty) ? Just do it! Ustalmy, że pochłanianie naszego ulubionego comfort foodu nie stoi w sprzeczności z zasadą nicnierobienia. Tego dnia możemy jeść wszystko, w każdej ilości i o każdej porze. Należy Ci się jak psu kość! Nawet jeśli zrujnuje Ci to dietę, a Ewcia Ch. wykluczy Cię z grona endorfinek. Whatever!
Obejrzyj najgłupszy film świata. Taki, na który w każdy inny dzień byłoby Ci szkoda czasu. Taki, że jego obejrzenie będzie tajemnicą, którą weźmiesz do grobu. Ja swojej nie wezmę. Zdradzę ją Wam, żebyście nie miały wyrzutów sumienia. Podczas ostatniego nieproduktywnego dnia obejrzałam film o wdzięcznym tytule "Bad Milo". Bohater? Potworek mieszkający w ludzkich jelitach (ekhm...). Zresztą zobaczcie same.
Jeśli faza „nie mów do mnie z rana” niechcący rozciągnęła się na cały dzień...Trudno, życie. Shit happens. Wycisz telefon, wygnaj męża z domu (wersja hard: pokłóć się tak, żeby się cały dzień nie odzywał), zapomnij jak brzmi Twój głos. I tak tego dnia nic mądrego nie powiesz.
Wyłącz mówienie i...wyłącz myślenie. Na prawdę uwierz mi – TEGO dnia nie wynajdziesz leku na raka, nie odpowiesz na pytanie „Jak żyć?, nie zbawisz świata. Szarady matematyczne też zostaw innym. Myśleniu mówimy głośne i stanowcze NIE, nawet jeśli nie mamy blond czupryny. Niech twoim największym życiowym dylematem będzie „Zamówić pizzę czy chińczyka?”. Odpowiem już teraz – zamów pizzę I chińczyka.
Nie dajmy się zwariować ciągłą pogonią za doskonałością. Czasem warto zwolnić tempo, nawet tak bardzo bardzo – prawie do okrągłego zera. Daj dojść do głosu wewnętrznemu leniowi – nie pożałujesz. Byleby nie był to głos, który prowadzi Cię przez całe życie :)
Ostatnio mam więcej takich dni, chyba za dużo. ;))) Jednak przez moją kotkę Gryzeldę muszę o 6.20 wskoczyć na drabinkę żeby dopiąć firankę. ;)) Miłego wieczoru. :)))
OdpowiedzUsuń"Wyłącz mówienie i...wyłącz myślenie. Na prawdę uwierz mi – TEGO dnia nie wynajdziesz leku na raka, nie odpowiesz na pytanie „Jak żyć?, nie zbawisz świata."-rozwaliłaś system:D Marzy mi się dzień lenia, już zbyt długo byłam obowiązkowa i wiecznie zapracowana. Prawdopodobnie zrobię sobie leniwy poniedziałek, bo mam wolne (od obu prac,hihi), podczas gdy inni będą wyzywać na ciężki powrót po weekendzie do rzeczywistości, jak wychodzić będę jedynie na spacery z psem (tzn.ja leżę na trawie a on spaceruje), będę malować paznokcie, zrobię sobie błotna maseczkę i wystraszę listonosza, będę oglądać bzdurne seriale i zjem coś niezdrowego:>
OdpowiedzUsuńZdarza mi się taki dzień, nawet częściej niż bym chciała. Ale taki jeden dzień chociażby w miesiącu to zbawienie!:)
OdpowiedzUsuńŚwietny post!
OdpowiedzUsuńPomógł mi :) co prawda nie mam dnia lenia ale mam taki nastrój że ze wszystkimi się kłóce..porażka po prostu! Ale drażni mnie dzisiaj wszystko ;)
Och, zawsze mam taki dzień, gdy postanawiam sobie, że będę pisać pracę inżynierską. Tak było i dziś :P
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak taki dzień mi sie marzy!
OdpowiedzUsuńOjj mam często takie dni ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dziś mam taki dzień. Jest 11:40 i nie chce mi się wychodzić z łóżka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zajebiste :)))))))) swietny post!!!!!
OdpowiedzUsuń