2014/05/23

O filmie: Grand Budapest Hotel

Jestem dość wymagającym widzem, jeśli chodzi o filmy. Widzem, który często się na filamch nudzi, którego trzeba interesować nie tylko treścią, ale i obrazem. Widzem, który jest wyczulony na głupotę i naiwność. W końcu, widzem który zdecydowanie woli krótkie, serialowe formy niż wyjście do kina. Po co to piszę? Żebyście miały pewność, że absolutnie rzadko dażę jakikolwiek film wyjątkową sympatią. Sympatią na tyle dużą, że mam ochotę do niego powrócić i oglądnąć jeszcze raz. Grand Budapest Hotel jest jednym z tych cudownych wyjątków, który porusza nie tylko wizualnie, ale wciąga widza w historię...


Rzecz dzieje się w swojsko brzmiący dla Polaków kraju o nazwie Żubrówka. Bohaterów co prawda poznajemy w trakcie wojny, jednak niech Was to nie zwiedzie - to jeden z tych filmów, który zostawia nas z tym miłym uczucie wewnętrznego ciepła. Choć w filmie występuje cała plejada gwiazd, daleko mu do typowych hollywodzkich produkcji. Dopracowany jest tu każdy szczegół scenografii, która idealnie wręcz współgra z muzyką, pracą kamery i grą aktorów. Co ciekawe, sama scenografia w większości została stworzona na potrzeby filmu (sam front hotelu również jest makietą), jednak ma mocne korzenie w europejskiej historii sztuki. Film garściami czerpie z inspiracji secesją i Art Deco, a nastrój każdej sceny jest świetnie podbudowaną ścieżką dźwiękową. Same klatki filmu mają trochę czaru starych "kolorowanych" filmów - efekt tych elementów jest rewelacyjny i na pewno zapewni nam wiele doznać wizualnych.

Kiedy po seansie zaczęliśmy szukać informacji o filmie, odkryliśmy zaskakujące fakty z serii Making of... :) Okazało się, że większość scen filmowych była kręcona bardzo blisko (a właściwie na granicy) Polski w miasteczku Goerlizt (polski Zgorzelec). Decyzja nie mogła być inna - jedziemy szukać lokacji filmowych!


Poznajecie tę wieżę w tle kadru? To ta sama baszta co na zdjęciu. Szkoda, że ujęcie robiliśmy z innej uliczki...


Nasze najbardziej udane "znalezisko" - uliczka, na której znajdowała się filmowa cukiernia Mendls' (ach jak żałuję, że była tylko filmową fikcją!). Uliczka nazywa się: Fischmarktstrasse.


Mur, ktory widzimy w jednej z początkowych scen został na potrzeby filmy przemalowany, a tylna sceneria dodana komputerowo. Spójrzcie na skrzynkę i wejście - to te same miejsce, co na zdjęciu!


W jednych ze scen o The Society of the Crossed Keys widzimy charakterystyczny czerwono szary-budynek. Zupełnie przez przypadek sfotografowaliśmy go w trakcie przechadzki po mieście.

A teraz chyba najważniejsza lokacja filmowa z Goerlitz - budynek sklepu Karstadt. Co prawda nie jest pokazany z zewnątrz, jednak jego wnętrze stanowi miejsce większości scen filmowych. To jest właśnie wnętrze tytułowego hotelu!



Niestety z racji tego, że Goerlitz odwiedziliśmy 1 maja budynek był zamknięty. Zobaczcie na zdjęciach z Wikipedii jak wygląda jego wnętrze.



A tak wygląda w filmie:




Jeśli jeszcze Wam mało zapraszam do obejrzenia filmiku "Making of..." prosto z Goerlitz.


Widziałyście Grand Budapest Hotel? Podzielacie mój zachwyt :) ? 

0 comments:

Prześlij komentarz