Od jakiegoś czasu w katowickim Douglasie dostępna jest kolorówka tej firmy. Jest nieco tańsza niż Sephorowskie wytwory - lakier to koszt 19 zł, błyszczyk 25 zł, natomiast np. za bronzer damy 35 zł. Ceny przyjazne i powiem szczerze, że produkty pod względem kolorystycznym są również udane - lakiery to przede wszystkim inspiracja kolorystyką Chanel, znajdziemy też wypiekane bronzery a la ziemia egipska czy błyszczyki zarówno w nude'ach jak i mocnych odcieniach. Jest w czym wybierać. Dzisiaj post poświęcony błyszczykowi z serii Absolute Douglas w kolorze roziskrzonego złotem beżu.
Opakowanie:
Plastikowe, proste ze złotą zakrętką - przyznam, że dość dobrze znosi przebywanie w kufrze. Nie widać zarysowań, pomimo że błyszczyk mam już z 2 miesiące.
Aplikator:
Dość twarda gąbeczka - podobna jak przy błyszczykach Hean. Nabiera zbyt mało produktu początkowo, ale po kilku użyciach się wyrabia :)
Cena:
25 zł za 6 ml.
Konsystencja:
Gęsta, ale nie kleista. Na ustach nie odczuwam dyskomfortu.
Trwałość:
Standard w błyszczykach, czyli stan nienaruszony do pierwszego picia ;)
Efekt:
Ładnie roziskrzone usta - nie jest to może taka tafla jak przy błyszczykach Chanel, ale na co dzień bardzo lubię używać tego produktu. Zresztą zobaczcie same na zdjęciach poniżej.
Minusy:
Dla mnie minusem jest brak nazwa na produktach...Tzn. nazwa była, ale na odrywanej naklejce przy otwarciu, także teraz nie umiem zidentyfikować nazwy odcienia.
Przy nakładaniu błyszczyk ma dość duszący zapach karmelu (?). Później na szczęście się ulatnia.