Opalanie wydaje się być naturalnym tematem po powrocie z urlopu. Choć naszą wycieczkę ciężko nazwać "smażingiem", dzięki kilku dniom spędzonym najpierw nad Balatonem a później nad Adriatykiem mogliśmy nacieszyć się promieniami słońca. Przedstawię Wam dziś mój plażowy arsenał kosmetyczny, który towarzyszył mi w naszej podróży.
Najpierw jednak zapoznam Was z moją skórą - jest to ważne, gdyż tempo opalania, kolor opalenizny czy ogólna reakcja skóry na słońce jest sprawą indywidualną. Wobec tego ten sam kosmetyk może przynosić różne rezultaty u różnych osób.
O mojej skórze
Kto mnie widział ten wie, że moja skóra jest baaardzo jasna. Jestem z tych, dla których nawet najjaśniejszy podkład jest zbyt ciemny, a przez większość roku wyglądam jak średnio wydarzony wampir. Taka prawda :) Pomimo bladości moja skóra dobrze reaguje na słońce. Moja opalenizna od razu przybiera kolor brązu, rzadko kiedy zdarzają mi się poparzenia czy podrażnienia skóry. To co charakteryzuje moją skórę to OPORNOŚĆ. Dość szybko uzyskuje ona swoje maksimum w opalaniu - po pierwszych kilku dniach przyrost opalenizny gwałtowanie spada, wobec czego nie potrafię (a nawet nie chcę) uzyskać bardzo mocnej opalenizny.
Sun Ozon Sonnenmilch
Rossmanowskie mleczko do opalania z SPF20 towarzyszy nam na wakacjach już któryś rok z kolei. Tanie jak barszcz - w promocji coś ponad 6 zł i skuteczne. Chroni skórę, nie wysusza, przyjemnie pachnie - czego chcieć więcej ! :) Tego mleczka używałam głównie w czasie chodzenia po mieście w pełnym słońcu. Dlaczego ? Szybko się wchłania i nie jest tłuste, więc nie musimy obawiać się o zatłuszczenie/pobrudzenie naszych ubrań.
Lancaster Sun Beauty Oliwka przyspieszająca opalanie
To moja pierwsza styczność z produktami marki Lancaster. Jest to produkt typu 2 w 1 - z jednej strony zapewnia nam wysoką ochronę (SPF 30), z drugiej natomiast przyspiesza proces opalania. Produkt zamknięty jest w opakowaniu z atomizerem - w środku znajdziemy olejek o zabarwieniu pomarańczowym. Dzięki niemu nasza opalenizna ma być bardziej intensywna, równomierna i złocista. Jak jest w rzeczywistości ? Na pewno opalenizna ma inny kolor - jest bardziej brązowa przez co wydaje się nieco bardziej intensywna. Jest to widoczne na brzuchu, który był opalany wyłącznie na Lancasterze (w porównaniu z rękoma, które przez większość czasu "nosiły" mleczko z Rossmanna). Produkt zawiera również technologię podczerwieni, która chroni skórę przed promieniowaniem podczerwonym wpływającym negatywnie na jędrność i elastyczność. Niestety olejek jest dość tłusty przez co stosowałam go wyłącznie na plaży w obawie przed poplamieniem odzieży (i jeszcze ten pomarańczowy kolor... :)). Również zapach jest dość silny i taki...męski - do opalanie preferuję jednak kosmetyki o neutralnym, nieduszącym zapachu. Pomijając zapach i konsystencję, pod względem właściwości pielęgnacyjnych kosmetyk ten bardzo przypadł mi do gustu.
Cena: ok. 120 zł za 150 ml
Golden Sun Przyspieszacz opalania w piance
A teraz o wersji ekonomicznej przyspieszacza z polskiej firmy PharmaCF. Jest to przyspieszacz w piance, która w kontakcie ze skórą robi się bardziej kremowa. Aplikacja jest przyjemna, łatwa i zupełnie nietłusta :) Małe, 50-ml opakowanie nie zajmuje wiele miejsca w torbie plażowej. Produkt można używać i na solarium i na słońcu. Jak się sprawdza ? Przyznam szczerze, że szczególnego przyspieszenia opalania nie zauważyłam. Ale ! To co zauważyłam to niesamowita trwałość opalenizny po tym produkcie. Wystarczy wspomnieć, że moja opalenizna na nogach trzymała się prawie miesiąc w tak samo intensywnym stanie - aż moja mama się pytała czy nie chodziłam na solarium :) Produkt ten nie posiada filtrów przeciwsłonecznych. Plusem produktu jest również cena - ok. 7 zł za 50 ml.
Golden Sun Mgiełka do ciała z drobinkami
A to z kolei produkt do podkreślania opalenizny. Złote drobinki są na prawdę drobinkami, a nie brokatem z prawdziwego zdarzenia. Efekt jest subtelny i delikatnie rozświetlający. Podobny efekt otrzymuje się balsamami z drobinkami :) Sama konsystencja produktu jest trochę tłusta - uwaga na ubrania ! Minusem produktu jest atomizer, z którego często zamiast mgiełki wydobywa się mocny strumień drobin - utrudnia to aplikację. Produkt ma również słabą wydajność - 50 ml starczyło zaledwie na kilka aplikacji. Za 5 zł można jednak szaleć i się obrokacić :D
L'oreal Professionnel Solar Sublime Spray odżywczo-ochronny
Nie od dziś wiadomo, że blond włosy do silnych i odpornych na uszkodzenia nie należą...Żeby uchronić moją czuprynę przed blaknięciem koloru i wysuszenie postanowiłam sobie sprawić filtr ochronny do włosów. Jakie są moje wrażenia ? Otóż jest to 30 zł wyrzucone w błoto...Po pierwsze produkt strasznie tłuści włosy. Według producenta ma to być "naturalny blask", dla mnie jest to tłuszcz jak po 2 dniach nie mycia włosów...Bez względu na ilość produktu, efekt zawsze był ten sam. Po drugie, według mnie produkt nie chronił włosów. I tak wróciłam z niezłym siankiem i musiałam ratować się olejami. I po trzecie - włosy i tak i tak mi wyjaśniały, produkt nie zapewnił im nawet minimalnej ochrony koloru. Jestem na nie.
A co Wy bierzecie na plażing ? :)