Kolorówka Diora jest jedną z tych, którą owszem fajnie pooglądać, ale nie zwykle rzadko na widok czegoś z diorowskiej kolekcji bije mi mocniej serce (wyjątkiem są maskary :)). Niemniej jakieś niedobitki tej firmy w mojej kosmetyczce się znajdują, a niedawno dołączył do nich błyszczyk Dior Addict Ultra Gloss znaleziony...w czeluściach torebki po chyba roku rozłąki :) A że skubaniec był już na wykończeniu, postanowiłam go zdenkować - recenzja ta jest więc swego rodzaju pożegnaniem, bo więcej po błyszczyki Diora nie sięgnę (choć wrażenia z używania są całkiem przyjemne ;)). Choć nie ! Zostawiam sobie otwartą furtkę: jeśli jakiś szczególnie mnie uwiedzie to sięgnę :)
Opakowanie:
Przezroczyste, z solidnego materiału z elementami w kolorze srebra. Na opakowaniu wygrawerowany napis "Dior". Przez cały okres używania nic się nie starło, nic nie odpadło - o żadnych uszkodzeniach nie może być mowy :)
Aplikator:
Miękki, cienki pędzelek - wygodny, choć chyba wolę aplikatory gąbkowe.
Kolor:
Pink Trench to mocno roziskrzony delikatny róż - na ustach wychodzi niemal bezbarwnie, na pierwszy rzut oka widać mnóóóóóóóóóstwo drobinek.
Trwałość:
Nienaruszony stan do pierwszego picia, nie dłużej :)
Konsystencja:
Bardzo lekka - w porównaniu z błyszczykami Chanel czy Givenchy jest rzadsza. Nie skleja ust. Nie wysusza. Jest bezzapachowy i bezsmakowy.
Efekt:
Ładne roziskrzenie, ale brakuje tego bliżej nieokreślonego czegoś :)
Cena:
120 zł za nieco ponad 6 ml
![]() |
Zbliżenie na drobinki |
![]() |
Dior Addict Ultra Gloss 257 Pearl |