Nie trudno zauważyć, że jestem fanką kosmetyków Yes to... :) Do tej pory wszystkie kupione kosmetyki okazywały się bardzo dobre, więc z pozytywnym nastawieniem zabrałam się za testowanie kojącego hypoalergicznego lotionu z linii ogórkowej. Z ręką na sercu - miałam mnóstwo podejść do tego produktu, ale efekt był zawsze ten sam - rozczarowanie :(
Opakowanie:
W tubie o klasycznej dla linii szacie graficznej. Wygodnie i pewnie leży w dłoni.
Konsystencja:
Lekka, dość lejąca się - ślizga się po skórze.
Zapach:
No ogór jak nic :)
Użytkowanie:
I teraz posypią się gromy - mianowicie rozszyfruje tajemnicze ślizganie się po skórze, o którym wspomniałam w rubryce konsystencja. Otóż produkt baaaardzo trudno się rozsmarowuje - co było dla mnie dosyć dużym zaskoczeniem. W końcu jego konsystencja jest bardzo lekka, więc powinien się wchłaniać błyskawicznie. Nic bardziej mylnego - na poniższych zdjęciach macie to zobrazowane (ostatnie zdjęcie jest rezultatem bardzo długiego wcierania, a i tak widać niewchłonięty produkt...). Jeszcze przez długi czas po rozsmarowaniu balsamu mamy na ciele uczucie "czegoś" - dość niemiła powłoczka podejrzewam, że miała na celu chłodzić i łagodzić...Niestety jedyne co robi to wkurza, bo jest klejąca, a nałożenie na klejącą się skórę pidżamy jest bardzo niekomfortowe.
Efekty:
Balsam fakt nie podrażnia, ale według mnie też nie łagodzi. Działanie nawilżające odnotowano, jednak na pewno nie jest to produkt do bardzo suchej skóry. Biorąc pod uwagę cenę tego produktu z przykrością muszę stwierdzić, że jego działanie jest poniżej przeciętnej :(
Cena: 69 zł za 170 gram
Dla ciekawskich skład:
Dziękuję portalowi Uroda i Zdrowie oraz Sephora Polska za udostępnienie mi produktu do testów.