Wczoraj wpadłam na szybko do Silesii - cel był jeden: sandały. Niestety, ale obawiam się, że moje różowiutkie sandały z H&M (klik) nie wytrzymają naszej szalonej podróży, dlatego na wszelki wypadek chciałam kupić jakieś zapasowe. Jak na złość żadne mi się nie podobały, ale w końcu znalazłam znośne w Stradivariusie. Oprócz tego wpadły jeszcze do koszyka 3 inne rzeczy :)
Do H&M miałam wstąpić tylko na chwilę - oddać jedną bluzkę :) Oczywiście zahaczyłam o wieszaki wyprzedażowe. I dobrze ! Znalazłam na nich różowe jedwabne szorty z kolekcji Marni, za które w rezultacie zapłaciłam... 10 zł (40 zł kosztowały, a za 30 zł oddawałam bluzkę :)).
W Mango kupiłam dwie rzeczy - żakardową białą spódniczkę i sandały na szpilce. Te drugie chyba jednak zwrócę - niestety w sklepie nie dało się ich porządnie przymierzyć, bo były dziwnie spięte klipsami... W domu ubrałam je i już wiem, że nie będą za wygodnymi butami...Z bólem serca oddaje je :( Kosztowały zaledwie 99 zł, a są skórzane. Bu bu bu !
W Mango kupiłam dwie rzeczy - żakardową białą spódniczkę i sandały na szpilce. Te drugie chyba jednak zwrócę - niestety w sklepie nie dało się ich porządnie przymierzyć, bo były dziwnie spięte klipsami... W domu ubrałam je i już wiem, że nie będą za wygodnymi butami...Z bólem serca oddaje je :( Kosztowały zaledwie 99 zł, a są skórzane. Bu bu bu !
Spódniczka przeceniona z 189 zł na 89 zł.

Zdjęcie katalogowe, bo moje własne jest prześwietlone ;)

I mój główny cel zakupów - sandały ! Nie wiem czy to przez te upały, ale letnie obuwie jest a) strasznie poprzebierane b) prawie w ogóle nie przecenione ;/ Sandały kupiłam za 69 zł ... przecenione z 79. Szaleństwo. Jak widzicie na zdjęciach macie gratis kłaki Pepiny - koszmarnie linieje (leni się też - cały dzień leży i chrumka ;p).