Marka Isadora okryła się złą sławą za sprawą słynnej kissboxowej afery - w ramach przeprosin każda z nas, która była subskrybentką feralnego pudełka dostała nowość Isadory maskarę Big Bold. Jest to produkt za sprawą, którego mamy wyczarować piękną firanką pogrubionych rzęs, intensywny czarny kolor oraz nieskazitelny makijaż na cały dzień. Jak to się ma do rzeczywistości ?
Koszt maskary to ok. 60 zł za 14 ml.
Opakowanie:
Czarne, plastikowe, napisy nie zdzierają się. Mechanizm otwierania również działa poprawnie. Według mnie jednak samo opakowanie niczym szczególnym się nie wyróżnia, ot taki sobie tusz :)
Szczoteczka:
Big Bold to jedna z tych maskar z ogromną szczotą, bo szczoteczką to trudno nazwać. Zależy co kto lubi - ja preferuję właśnie tego typu aplikatory i praktycznie wszystkie wybierane przeze mnie maskary mają duże szczoteczki :) Ta od Isadory jest wygodna, nie brudzi oka, manewruje się nią łatwo nawet przy kącikach oczu.
Porównanie z innymi szczotami:
Od lewej: Isadora BigBold, Dior Diorshow, Golden Rose WonderLash |
Kolor
10 Black - jest na prawdę czarną czernią. Daje ładny efekt delikatnie nabłyszczonych rzęs. Nadaje się również do 'dramatic look' ;)
Użytkowanie:
Jeśli chodzi o samo używanie maskary mam mieszane uczucia - efekt jaki otrzymujemy jest całkiem przyjemny. Rzęsy są pogrubione i lekko wydłużone, jednak dość łatwo o sklejenie rzęs (co widać na zdjęciu poniżej). Maskara nie podrażnia, również przy demakijażu jest delikatna dla naszych oczu - za to plus. Po trzech miesiącach od otwarcia nie zauważyłam żadnej różnicy w konsystencji, co niestety nie jest tak oczywiste nawet w przypadku tuszy z półki marek selektywnych. Zmywa się łatwo pierwszym lepszym micelem lub dwufazówką. Jest jednak wada, w zasadzie jedyna, ale bardzo istotna - tusz ten fatalnie sprawdza się przy upałach i tłustej cerze... Nie chodzi o kruszenie się, ale o paskudny efekt pandy. Próbowałam go używać w różnych konfiguracjach makijażowych - efekt zawsze jest ten sam, czyli ciemna podkówka pod okiem. Takich rzeczy się nie wybacza ! Żeby nie kończyć recenzji negatywnie na plus można odnotować dużą pojemność (14 ml) w porównaniu z innymi tuszami (przeciętnie 8-10 ml).
Efekt:
średnio wygląda :/
OdpowiedzUsuńkurde rzeczywiście trochę skleja;/
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się efekt :(
OdpowiedzUsuńEfekt nie zbyt ładny ;/
OdpowiedzUsuńoj, mnie się efekt kompletnie nie podoba
OdpowiedzUsuńmnie się też nie podoba, zaczynając od opakowania a kończąc na efekcie jaki daje, a szkoda, bo recenzja była zachęcająca - aż do ostatniego momentu :P
OdpowiedzUsuńfaktycznie skleja rzęsy.
OdpowiedzUsuńNie podoba mi się efekt na zdjęciach :(
OdpowiedzUsuńJa swojej nawet nie otwierałam, i chyba nie otworzę;)
OdpowiedzUsuńOj faktycznie skleja :(
OdpowiedzUsuńNie lubie jak sa sklejone rzesy, strasznie to wyglada wrrrrr....
OdpowiedzUsuńmnie sie tez zbytnio nie podoba...
OdpowiedzUsuńnie ma to jak max factor 2000 calorii ;-)
OdpowiedzUsuńZanim napiszesz o firance rzęs, przeczytaj co obiecuje producent. To maskara tworząca kępki, nowy makijaż typu heavy, ładny ale nie na co dzień i nie do pracy. Dużo osób źle się wypowiada o tej mascarze, ale w rzeczywistości nie wiedzą co kupili/dostali i jak tego używać.
OdpowiedzUsuńWybacz, ale to chyba oczywiste, że przed przygotowaniem posta przygotowuję informacje o danym produkcie...Na oficjalnej stronie maskary nie ma słowa o makijażu o którym piszesz, za to producent obiecuje rozdzielenie, uniesienie i pogrubienie. "Firankę rzęs" obiecuje też zdjęcie modelki...Zresztą jak byś przeczytała recenzję to byś wiedziała, że to nie efekt jest według mnie wadą, a "cudowny" efekt pandy jaki ta maskara funduje po całym dniu...
UsuńA tak w ogóle to pozdrawiam z Lublany :D
ja mam z IsaDory wodoodporny tusz za który zapaciłam 58zł:/ niestety jest średni, po za tym, że wodoodporny sklaja rzęsy i nie daje nam nic więcej:( a szkoda
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda :D No ale co jeśli się właśnie w taki sposób rozmazuje jaki tu opisałaś :D
OdpowiedzUsuńU mnie to samo- sklejenie i efekt pandy. Kruszy mi się prosto do oka, wprost na soczewki- cuuuuudoooownie. Dlatego ten tusz powędrował na razie do mojej mamy, niebawem jednak mu o sobie przypomnę i zjadę go w recenzji.
OdpowiedzUsuńMi się z nią bardzo trudno pracuje :(
OdpowiedzUsuńTe sklejone rzęsy mnie lekko przeraziły..
OdpowiedzUsuńListen Online: Sprinter - Vurdalak (Psychedelic Trance)
OdpowiedzUsuń