Narzekałam, rozwlekałam, utyskiwałam jak to bardzo nie lubię L'orealu. Jednak jak to powszechnie wiadomo, tylko krowa nie zmienia zdania, po milionie pochlebnych recenzji i zachwytów nad pomadkami Caresse zaczęła we mnie rosnąć ogromna potrzeba posiadania takiego cudeńka. Wybrałam się więc do SuperPharm i rzuciwszy się na szafę L'oreal z okrzykiem "Moje ci one!", wybrałam nowości marki Shine Caresse w odcieniu Lolita.
Kilka słów od producenta
Odkryj nową Shine Caresse, odkryj niezwykłe połączenie szminki i błyszczyka! Zakochaj się w soczystym kolorze i długotrwałym blasku! Daj się skusić zmysłowości ust muśniętych wodą. Aplikacja bez nadmiaru, formuła, która się nie klei. Shine Caresse dostępna w 8 odcieniach.
Jej tajemnica : unikalna formuła w 30% na bazie wody zapewniająca lekką, zmysłową konsystencję i nadająca ustom niepowtarzalny blask
Cena: 45 zł za 6 ml
Moja opinia o produkcie
Produkt zamknięty jest w ładnym, zgrabnym plastikowym opakowaniu. W środku znajdziemy gąbkowy aplikator w kształcie łezki - bardzo wygodny i precyzyjny, ciekawe rozwiązanie. Jeśli chodzi natomiast o właściwości tego produktu...Jestem pod wrażeniem! Pomadko-błyszczyk jest niesamowicie lekki - na ustach tworzy lekką, niekleistą powłokę. Efekt trudno mi opisać, bo szczerze przyznam, że spotkałam się z czymś takim po raz pierwszy. Mam wrażenie, że pigment wnika w skórę, natomiast na naskórku ust zostaje lekka warstwa podnosząca komfort noszenia produktu i wygładzająca usta. Bajka! Produkt jest trwały. Na ustach trzyma się 4-5 godzin. Po nałożeniu produktu, pozostaje on na swoim miejscu, nie można go rozmazać. Jestem w niebie :) Minusy ? Zdecydowanie brak! Biegnę do sklepu po więcej.