Piszę ten frazes za każdym razem, ale...no ALE TEN CZAS LECI :) Kosmetyczny zegar również szybko odmierza czas wyznaczając co miesiąc kosmetyki lądujące na dnie... (słowo 'śmietnik' skutecznie zniszczyłoby tę wyrafinowaną metaforę przemijającego czasu, więc je przemilczę). W tym miesiącu swój kosmetyczny żywot zakończyły następujące produkty.
O peelingu Sweet Secret mogłyście poczytać niedawno. Niejednokrotnie pisałam, że słodkości od Farmony to jedne z moich ulubionych kosmetyków w tej kategorii. Może teraz czas na szarlotkę ? :) (Recenzja: klik)
Effaclar Duo - bardzo wydajny krem o przeciętnym działaniu. Mojej skórze o wiele bardziej pasował jego brat - Effaclar K. Przy DUO rezultaty były o wiele mniej spektakularne szczególnie jeśli chodzi o wydzielanie sebum.
Thermo Fusspeeling Vandini - produkt dostępny w DM. Bardzo, bardzo fajny peeling do stóp z efektem rozgrzewającym. Świetnie odświeża i wygładza skórę. W czasie kolejnej wizyty w DM na pewno się skusze ponownie.
Nuxe 24hr soothing and moisturizing emulsion - produkt z Glossybox. Ot, przeciętny krem nawilżający. Ma dość bogatą konsystencję przez co używałam go głównie na noc. Denerwujący zapach. Rezultaty ? Nawilżona skóra, ale bez szału.
Clinique Take the Day Off - druga buteleczka tego kosmetyku. Pełną recenzję możecie znaleźć tutaj: klik
Schwarzkopf Oil Miracle Shampoo - produkt z Glossybox wykorzystałam w czasie ostatniego wyjazdu. Niestety nie polubiliśmy się. Bardzo gęsty, ciężko wypłukujący się z moich włosów. Po wymyciu włosy były bez życia.