Jakiś czas temu obiecałam Wam recenzję jednego z moich ulubionych produktów do pielęgnacji ust – masełek Korres. Jest to stosunkowo nowa firma, założona w 1996 roku w Grecji. W swojej ofercie posiada zarówno kosmetyki kolorowe, jak i pielęgnacyjne – wszystkie wyprodukowane ze szczególna dbałością o składniki. W Polsce kosmetyki tej firmy dostępne są od około 2-3 lat w perfumeriach Sephora. Warto jednak poświęcić chwilę czasu i zamówić te kosmetyki prosto z Grecji poprzez e-bay – jest to dość spora oszczędność pieniędzy ;)
W swojej kolekcji posiadam dwa odcienie masełek – o smaku granatu i dzikiej róży. W całej ofercie oprócz tych dwóch smaków znajdziecie również: guawę, śliwkę, jaśmin, mango i pigwę.
Koszt masełka to ok. 50 zł w Sephorze, na e-bay ok. 33 zł
Odcienie prezentują się następująco:
Dzika Róża
Granat
Kilka słów od producenta:
Lip Butter to koloryzujące masełko do ust, które nie tylko barwi, ale też intensywnie pielęgnuje usta. Dzięki swoim nawilżającym właściwościom oraz treściwej konsystencji, kosmetyk stanowi doskonałą kurację dla suchych, popękanych, spierzchniętych ust. Zawiera masło shea oraz wosk ryżowy. Idealny dla spierzchniętych ust.
Nie zawiera oleju mineralnego, silikonów, glikolu propylenowego oraz etanoloaminy.
Opakowanie
Balsam zamknięty jest w plastikowy słoiczek o pojemności 6 gram. Grzebanie paluchem w opakowaniu nie jest co prawda moim ulubionym sposobem aplikacji, ale mogę to wybaczyć :) Ostatnio sprawiłam sobie pędzelek do ust i balsam nakładam właśnie pędzelkiem. Mam zastrzeżenia co do samego wykonania opakowania – nie jest ono solidne. Jedno z opakowań balsamu pękło po upadku z na prawdę niewielkiej wysokości. Ciekawostką jest różnica w designie opakowań – granat pochodzi z Grecji, natomiast Dzika Róża podejrzewam z Sephory (nie wiem dokładnie, bo był to prezent ;))
Konsystencja
Jest świetna ! Taka lekka, nie gęsta – przy nakładaniu na usta lekko topnieje i stapia się z wargami. Nie klei się.
Aplikacja
Tak jak pisałam albo paluchem albo pędzelkiem. Minusem tych balsamów jest fakt, że nie nałożymy ich bez użycia lusterka (no chyba, że chcemy wyglądać jak clown) ze względu na właściwości koloryzujące (które same w sobie z kolei są dla mnie plusem).
Zapach
Masełko granatowe pachnie delikatnie i słodko bliżej nie określonym zapachem. Natomiast Dzika Róża jest zupełnie bezzapachowa.
Kolor
Produkt Korresu jest to balsam koloryzujący. O ile w przypadku wersji granatowej jest to tylko delikatna poświata lekko podbijająca naturalny kolor ust, wersja Dzika Róża barwi usta dość intensywnie na ciemno-czerwony kolor. Balsamy nie dają pełnego krycia, jest to kolor transparentny.
Działanie
Na moich ustach balsamy te sprawiają się świetnie. Pomimo koloru często nakładam je na noc – rano usta są ładnie wypielęgnowane i miękkie. W ciągu 2-3 dni zupełnie likwidują popękane wargi. Przynoszą również ulgę zawsze wtedy gdy nasze usta są wysuszona i potrzebują nawilżenia. Stosowałam je zarówno w lato, jak i w zimę – nigdy mnie nie zawiodły. Dla mnie dużym plusem są właściwości koloryzujące – doskonale zastępują zimą szminkę, pielęgnują usta, a jednocześnie nie lśnią tak intensywnie jak błyszczyk. Jeśli tylko będziecie miały okazję kupna balsamu do ust Korres, zachęcam do wypróbowania.
Plusy:
- dobre działanie pielęgnacyjne
- brak silikonów i innej chemii w składzie
- delikatnie koloryzują usta
- nietypowe zapachy do wyboru
- wydajność
Minusy:
- cena
- dostępność
- słabe wykonanie opakowania
Tak balsam wygląda na ustach:
Granat
Dzika Róża