2011/12/10

Kosmetyczne zapasy

W ostatnim czasie przybyło w mojej szafce kilka kosmetyków, których jeszcze Wam nie pokazywałam. Większość kupiona raczej z konieczności, niż przyjemności – w każdym bądź razie i tak z chęcią poznam Wasze opinie na temat poniższych produktów. Część nabytków jest jeszcze z listopada – grudzień będzie o wiele skromniejszy, gdyż priorytet w tym miesiącu w moim budżecie mają prezenty dla bliskich :)


Mój ulubiony tusz wszechczasów. Opinie o nim są różne, ale na moich rzęsach spisuje się świetnie. Kiedy nadarzyła się okazja kupna go z sporą zniżką nie wahałam się ani chwili, tym bardziej, że wszystkie moje tusze są na wykończeniu :) Jest to wersja klasyczna Diorshow – jak dla mnie warta absolutnie każdej złotówki.




Moja dotąd niezniszczalna skóra zaczęła się niestety buntować i okropnie przesuszać. W dzień święcę się jak wypolerowane jajko jeśli użyję kremu nawilżającego, natomiast wieczorem moja skóra zamienia się w suchy wiórek. Masakra. Kupiłam krem lipidowy – miał dobre recenzje, no i będzie idealny na zimę. Także na dzień krem matujący (nie mam wyjścia), wieczorem porządna porcja nawilżania i odżywienia. Nie wiem co kierowało mną, że kupiłam go w Superpharm, a nie na allegro 15 zł taniej... Chyba miałam totalne zaćmienie umysłu :)



Od dawna marzyłam o różu w kremie – do tej pory jednak odstraszały mnie ceny. Na którymś blogu przeczytałam o tym cudeńku z Inglota. Zapłaciłam za niego coś koło 20 zł. Niedługo pojawi się jego recenzja.




Poprzedni płyn micelarny skończył się, więc przy okazji prezentowych zakupów w perfumerii Marionnaud skusiłam się na kosmetyk z pompką. Całe szczęście, że miałam 20 % zniżki ;) 




W odróżnieniu od skóry twarzy, moje włosy od zawsze źle reagowały na zimę i sezon grzewczy (a swoją drogą na co one dobrze reagują – są wyjątkowe krnąbrne!). Czytałam dużo dobrego o serii Z apteczki babuni, a niska cena obu produktów skłoniła mnie do zakupu (za oba produkty zapłaciłam chyba łącznie 11 zł). Czekajcie na recenzje !


 
Wszyscy mają limitkę Essence, mam i ja :) Zdecydowałam się na 2 lakiery – Hunt me if you can oraz Gold Old Buffy. No i oczywiście bezcenny komentarz męża „Przecież one są takie same!” :D