Wiele z Was chciało przeczytać recenzję kremowego różu z Inglota. Oto więc jest :) Testowałam ponad miesiąc, więc myślę, że recenzja będzie obiektywna. Zobaczcie co kryje się w tym małym, niepozornym słoiczku.
Kolor: nr 80 – w pudełku wygląda na jasny, brudny róż. W rzeczywistości jednak kolor jest bardziej chłodny i żywszy – taki cukierkowy róż (zobaczcie na zdjęciach).
Cena: Jeśli się nie mylę zapłaciłam za niego 17 zł. W słoiczku znajduje się 5,5 gram produktu i z tego co widzę jest on bardzo wydajny. Myślę, więc że jest to bardzo przystępna cena.
Zapach: Produkt jest zupełnie bezzapachowy.
Dostępność: Salony, wysepki Inglot. Oprócz tego koloru jest dostępnych jeszcze 14 innych.
Konsystencja: Bardzo lekka. Przypomina mi trochę gęsty mus. W kontakcie z palcami staje się lekko pudrowa. Łatwo się rozciera. Róż nie posiada drobinek – jest zupełnie matowy, nałożony na skórę lekko rozświetla.
Opinia:
Jestem zakochana w tym produkcie ! Jest to mój pierwszy róż, który utrzymuje się na twarzy cały dzień (a mam tłustą skórę). Bardzo łatwo się nakłada, a efekt można stopniować. Aplikuję go palcami, uprzednio rozgrzewając go lekko opuszkami – dzięki temu produkt można precyzyjnie nałożyć na kości policzkowe. Róż Inglota bardzo łatwo się blenduje z resztą makijażu, nie ma mowy o żadnych plamach. Na początku obawiałam się trochę, że zrobię sobie nim „krzywdę”. Zupełnie niepotrzebnie – nakłada się go o wiele bardziej komfortowo niż niejeden róż w kamieniu. Bardzo podoba mi się także jego wykończenie – ożywia buzię, rozświetla ją. Super produkt, chyba najlepszy róż jaki miałam.
Efekt przy jednej warstwie
Efekt przy dwóch warstwach
Róż w słoiczku
Produkt na ręce
świetny:)
OdpowiedzUsuńWoah! Wygląda rzeczywiście świetnie. Chyba zwrócę na niego uwagę :-)
OdpowiedzUsuńH.
świetny! może kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńprezentuje się faktycznie fajnie, ja niestety miałam niezbyt dobre doświadczenia z kosmetykami tej firmy, ale kto wie, może powinnam spróbować jeszcze raz:)
OdpowiedzUsuńrecenzja, na którą czekałam. lecę po niego jutro do inglota, ale po inny odcień ;)
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie coś dla mnie, muszę obejrzeć inne kolory.
OdpowiedzUsuńŚwietny! Daje przepiękny efekt po jednej warstwie, jednak dla mnie chyba powinien mieć delikatniejszy odcień :)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w różach w kremie odkąd mam swój róż w musie z LE Ballerina Essence, u którego powoli prześwituje dno... Jednak Inglot jak widzę jest tak samo, jak nie jeszcze bardziej genialny - na pewno go kupię jako następcę!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czy łatwo skorygować makijaż, jeśli popełnimy jakiś błąd przy nakładaniu tego różu?
OdpowiedzUsuńo prosze bardzo fajny roz aczkolwiek tez bym sei bala takiego w musie ;)) a roze uwielbiaaaaaam ;D
OdpowiedzUsuńciekawy :)
OdpowiedzUsuńmusze je sobie obczaić przy najbliższej wizycie w Inglocie :)
dzięki za recenzję, może też go spróbuję :)
OdpowiedzUsuńŁadnie odświeża buzię, muszę się mu przyjrzeć
OdpowiedzUsuńŚlicznie wygląda:) też pomyślałam, że różem w takiej postaci można sobie zrobić krzywdę, ale skoro mówisz, że nie... :>
OdpowiedzUsuńładny kolorek
OdpowiedzUsuńpalcami nakładasz czy jest jakas maszyna do takich róży?:>
OdpowiedzUsuńŚwietny kolorek:) Musze kiedys spróbowac tych róży:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie wygląda! Ale dwie warstwy robią juz raczej efekt placka :(
OdpowiedzUsuńmam róż w kamieniu z Inglota, ale możliwe, że po jego skończeniu skuszę się na róż w kremie :) świetnie do Ciebie pasuje!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
MadameBijou
ładnie się prezentuje na buzi:)
OdpowiedzUsuńz jednej strony mi się podoba, ale z drugiej nie jestem przekonana...
OdpowiedzUsuńMuszę kupić, ale u mnie w Inglocie nie ma tych róży.. nie wiem czemu mają okrojone wyposażenie..
OdpowiedzUsuńJeśli zamówisz, to pewnie ci sprowadzą:)
Usuń