2011/12/31

Grudniowe zużycia

Dzisiaj Sylwester, a jednocześnie ostatni dzień grudnia – czas więc na moje zużycia ;) W tym miesiącu jestem z siebie dumna – zużyłam produkty o duuużej gramaturze dzięki czemu zwolniło się dosyć dużo miejsca w półce ;) Za częścią z nich będę tęsknić, ale były też takie buble u których ostatnia kropla oznaczała radość ;) Zobaczcie jak udało mi się dobić do dna.

Szampony z tej serii Ziaja są jednymi z moich ulubionych. Nie wiem, którą butelkę z kolei kończę - 5 albo 6 ? :) To świadczy o wszystkim. Szampon pokrzywowy najlepiej działa na moje włosy z wszystkich produktów Ziaji.Kosztuje grosze, jest wydajny i działa - czego chcieć więcej.

Tu możecie przeczytać recenzję jego lawendowego kolegi.










Anatomicals Sud The Lot of you - żel o zapachu mango i papai. Od zapachu tego żelu uzależniłam się do tego stopnia, że w łazience na półce stoi już kolejny ten sam do użycia :) Super skład, fajne opakowania i wygodna pompka. Polecam.

Pełna recenzja tutaj:klik















Panthe Vera – Lotion do podrażnionej skóry. Taki średniak – na pewno nie kupię go drugi raz. Dobra konsystencja, łatwe wchłanianie, ale właściwości takie sobie. Poza tym jak na dermokosmetyk ma bardzo chemiczny skład. Pełna recenzja tutaj: klik.












Dermactol – Intensywnie nawilżający krem do rąk. Krem okej, ale nie tak mocno odbudowujący dłonie jak obiecuje to producent. Poza tym na dłuższą metę zaczął mnie denerwować jego zapach i wiecznie zapchana tubka (krem łatwo zasycha przy ujściu produktu). Nie jest to produkt, po którym można oczekiwać cudów. Pełna recenzja tutaj: klik 





Vichy Żel do mycia twarzy Normaderm. Bardzo lubię ten żel. Skutecznie oczyszcza cerę, jest wydajny i w miarę tani (szczególnie na promocjach). Niestety na okres zimowy moja skóra potrzebuje delikatniejszej pielęgnacji i kosmetyki do cery tłustej okazują się zbyt silne. Dlatego póki co nie kupuję następnego opakowania i postawię na coś delikatniejszego.













Zmywcze to absolutny niezbędnik w mojej szafce ! W tym miesiącu wykończyłam dwa - Essence Nail Art i zmywacz z gąbeczką Nails z Sephory. Pierwszy z nich jest na prawdę godny polecenia. Jako jeden z niewielu nie wysuszył mi paznokci, dobrze zmywał lakiery (nawet te brokatowe), ale jest trochę niewydajny. Produkt z Sephory natomiast służył mi bardzo długo bo 3 miesiące, jednak nie do końca przekonuje mnie pomysł z gąbeczką, która pod koniec używania zaczęła się kruszyć. Poza tym dość silnie wysuszał i matowił paznokcie.









Lolita Lempicka Forbidden Flower. Lubię ten zapach - jest dosyć mocny i dusząco słodki, więc nie każdemu przypadnie do gustu. Od czasu do czasu nachodziła mnie na niego ochota i humor :) W sam raz na okres jesień-zima, kiedy lubię być otulona mocniejszym zapachem.